Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/85

Ta strona została przepisana.

       451 Brunhilda zakasała na białem ramieniu
Rękaw i tarczę silniej ujęła w rzemieniu,
Wzniosła oszczep: zapasy wszczęły się złowieszcze.
Guntera i Zygfryda przemykały dreszcze.

       452 A gdyby był królowi Zygfryd do pomocy
Nie stanął, byłby uległ Gunter jej przemocy;
Lecz młodzian doń się zbliża i za rękę rusza.
Gunter widzieć go nie mógł, — zamarła w nim dusza.

       453 „Cóż mnie tam ruszać może?“ myślał sobie z trwogą,
Oglądnął się w koło, — nie ujrzał nikogo, —
A Zygfryd: „To ja,“ szepnął, „twój przyjaciel wierny!
„Śmiało stój! Trwogi przed nią pozbądź się niezmiernej

       454 „Puść tarczę z ręki, daj mi, niech jaja potrzymam,
„Ty uważaj, co mówię i czego się imam,
„Naśladuj moje ruchy, ja czyn spełnię skrycie!“
Gdy król go poznał, nowe weń wstąpiło życie.

       455 „Zachowaj tylko moje sztuki w tajemnicy,
„A myślę, że nie uda się możnej dziewicy
„Z twego pogromu sławę pozyskać, jak żąda.
„Patrz, jak dumnie i śmiało królowa spogląda!“

       456 Wtem Brunhilda do rzutu oszczep wymierzyła
Na tarcz Guntera, — wielka była rzutu siła,
Ale puklerz trzymało Zygelindy dziecię, —
Posypały się iskry, jak gdy wiatr je miecie.

       457 Ostry grot przebił tarczę na wylot, — z zbroicy
Jasne iskry prysnęły od rzutu dziewicy.