Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/86

Ta strona została przepisana.

Obaj męże, choć silni, zachwiali się przecie,
Gdyby nie płaszcz, nie byłoby obu na świecie.

       458 Zygfrydowi buchnęła z ust krew całą strugą,
Ale zerwał się rychło i nie zwłócząc długo
Oszczepem, co mu przebił tarczy twarde zwoje,
Oddać chciał silnym rzutem dziewicy za swoje.

       459 Lecz pomyślał: „Zaszkodzić nie chcę pięknej dziewce!“
Więc grot w tył, wprzód oszczepu zwrócił twarde drzewce,
Zmierzył i z taką siłą wyrzucił go z reki,
Ze zbroja jej głośnymi zadudniła dźwięki.

       460 Prysnęły iskry, jakby za wichru podmuchem,
W tym rzucie Zygfryd dzielnym okazał się zuchem,
Na ziemię się dziewica musiała powalić.
— Nie mógłby takim rzutem Gunter się pochwalić.

       461 Lecz raźno się zerwała, zawołała śmiało:
„To ci się doskonale, Gunterze, udało!“
Myślała, że to jego było skutkiem siły,
Tymczasem to silniejsze ręce ją pobiły.

       462 Poszła szybko, — a w duszy siła z gniewem rosła, —
Kamień ciężki do góry wysoko podniosła,
I z całej siły wreszcie wyrzuciła z ręki,
Skacząc za nim — a z zbroi w dal zabrzmiały szczęki.

       463 W oddaleniu dwunastu sążni kamień leżał,
Ale skok dziewki jeszcze tę metę przebieżał.
Poszedł teraz i Zygfryd po kamień i dźwignął,
Gunter ruch naśladował, ale witeź śmignął.

       464 Był dość krzepki z natury i długi i rosły —
I rzut był dalszy, dalej nogi go poniosły.