Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/90

Ta strona została przepisana.

Siadł weń skrycie i milczkiem Zygmuntowic śmiały,
Popłynął żywo, jakby wiatry w dal go gnały.

       483 Nikt na pokładzie statku nie widział sternika,
Lecz czółno, parte siłą Zygfryda, pomyka
Raźno, iż każdy myślał, że wiatr je tak goni,
A to Zygfryd je pędził siłą swojej dłoni.

       484 Za jednę dobę Zygfryd do kraju przypłynął,
Co nad inne bogactwem i potęgą słynął:
Sto mil na długość może albo więcej mierzy
Kraj Nibelungów, — skarbiec Zygfryda tam leży.

       485 Wylądował na ostrów szeroki, rozległy,
Przywiązał statek młodzian w każdej sztuce biegły
I do grodu, co blisko na górze się wznosił,
Szedł i jako podróżny o schronienie prosił.

       486 Wrota były zamknięte, bo zamku mieszkance
Strzegli bacznie swej pieczy powierzone szańce.
Więc Zygfryd począł w bramę kołatać zawartą,
Lecz wejście było silną obsadzone wartą.

       487 Stał tam wewnątrz na straży zamku olbrzym duży,
Obok leżała zbroja, co mu w walce służy.
Pytał: „Któż tam tak w wrota kołace zamkowe?“
A Zygfryd mu odrzecze, odmieniwszy mowę:

       488 „Jam rycerz, ty co prędzej otwieraj podwoje.
„Niejednego zgniewają dzisiaj czyny moje,
„Coby wolał spokojnie zalegać posłanie!“
Zbudziło gniew w odźwiernym Zygfryda wołanie.

       489 Natychmiast zbroję na się kładzie bez mitręgi,
Wdziewa szyszak i żywo wybiega chłop tęgi
Z puklerzem w ręku, bramę otwiera niezwłocznie
I Zygfryda odrazu gniewnie łajać pocznie.