Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 030.png

Ta strona została uwierzytelniona.

Godzien być nietylko tem piórem mem wspomniony,
Lecz żeby go sam sławił syn pięknej Latony.
Stroną bieżał w okręcie rotmistrz Chocimirski,
Z młodych jeszcze lat swoich zawzdy człek rycerski.
U steru stojąc strzełał z wód wyskakujące
Delfiny, przyszłą falę opowiadające:
Chocimirski co lata wszystkie strawił swoje
Na wojnach, gdy moskiewskie Stefan gromił boje.
Za nimi w inszych nawach zaraz przyśpieszali
Do Helu, co ze Gdańska pośledz wyjechali.
Tuby potrzeba wspomnieć inszych piórem twojem,
Nadobna Terpsychore, którzy z królem swoim
Przez morze żeglowali. Opacki z Mościsńkim,
Szczepański mirakowski starosta, z Kruszyńskim,
Kołaczkowski, Stradomski, zacni szlachcicowie,
I Wiśniowski, i inszy koronni synowie.
A śliczne Nereidy tuż się przybliżały
Do okrętów, pilnie się wszystkim przypatrzały
Urodziwym młodzieńcom, grzecznemu Kreskiemu,
Trzebieńskiemu, i wielkiej cnoty Ciechniowskiemu,
Pacholętom królewskim, i Rotemberkowi,
I co w Węgrzech swe lata trawił Pielaszowi.
Już blisko Helu byli, kiedy wiatr obrócił
Zaś okręty na morze, i nazad je wrócił,
Jedne do Gdańska, drugie po morzu szerokiem
Rozpędził. Jasny Febus na niebie wysokiem
Popądzał spracowanych koni w niskie kraje,
Zkąd wieczorna rumianej twarzy zorza wstaje.
Wypadła zatem nagle noc z krajów podziemnych
Czarna, zaprząłgszy parę w wóz swój kruków ciemnych.
Od Akwilonu powstał wiatr gwałtowny w nocy,
Kiedy już jasna zorza swe zamknęła oczy,
Który wzburzywszy wody wielkie nawałności,
Prawie z samych bystrego morza głębokości,
Rozpędził to tam, to sam okręty ciosane,
Tak, że wierzchy u masztów nie były widziane.
Całą noc się po morzu baltyckiem błąkali,
A drudzy zaś do Gdańska znowu się udali,
Bo ich wiatr ku Latarni nazad zaś obrócił,
I pociechę królewską niemal wszystkę wrócił.