Strona:PL Niemcewicz - Rok 3333.pdf/8

Ta strona została przepisana.

z strasznym wewnętrznym wrogiem, który do spółki z zewnętrznymi, wymierzy jej w samo serce cios.
Każdy się u nas pyta — napisał wtedy, — co będzie z imieniem Polaka, co się stanie z Chrześcijaństwem, jeżeli lud ten zostawszy przy swej oddzielności, przy swojej nienawiści i gru­bych przesądach, mnożyć się i dalej będzie w takiej jak dzisiaj progressyi?
I na postawione to sobie pytanie, odpowiedział tą książką.
Rokiem 3333.
I ukazał w niej co będzie w stolicy Polski, w sercu, do którego się zbiega jej całej, jak szeroka i długa, — krew.
Czy tylko dla śmiechu?
Zapewne, że ten Moszkopolis w miejscu gdzie stała nasza polska „Warszawa, ten powożący żydowską „dryndulką“ potomek Czartoryskich i Zamojskich, ta żydowska lejbgwardya króla żyda, gubiąca w błocie na paradzie pantofle, i ten waleczny hrabia Lejbuś, który na balu u hrabiny Rachel dał dowód przejmującego podziwem wszystkich żydów męstwa, gniotąc odważnie pająka, który się spuszczał z brudnego sufitu na głowę księżniczki Jesielównej, na każde usta uśmiech sprowadzić muszą, ale któż z nas nie zasępi się poważnie, gdy rozejrzawszy się po drogiej mu Warszawie, ujrzy obce mu i wrogie tłumy przepełniające wszystkie jej ulice, większość już domów naszych w żydów rękach, mnogość na każdym kroku sklepów, rozbrzmiewających dźwiękami obcego nam języka?
Więc gdy to ujrzy, śmiech podobny zniknie niezawodnie wtedy z jego ust, i dojdzie on do przekonania, że wielki obywa­tel, chciał w swojej pracy wyprorokować przyszłość Warszawie, jeżeli się nie opamięta, i spojrzawszy oko w oko niebezpieczeństwu, nie odżegna się od niego wysiłkiem woli.
Rzeczywiście, Niemcewicz pisząc swój rok 3333, ten cel na widoku miał.
Pragnął nas przestrzedz,
Pragnął nas przerazić,