Rzecz, nad którą się zastanawiają, jest równie ważna, jak niebezpieczna. Ważna, bo otwiera widoki; niebezpieczna, gdyż grozi proskrypcyą. Kto jest ostatecznie ów rabboni, tego nikt na pewno nie wie. Dlatego też jest niezbędna wyjątkowa ostrożność. Suten idzie z nim mówić. Ale niech tymczasem mówi z nim od siebie jako mąż znakomity, ale nie jako ich przedstawiciel. Jeżeli sprawa weźmie zły obrót, tajemnica utonie pomiędzy dwiema parami oczu; w najgorszym razie wystawi się na niebezpieczeństwo sam Suten. Jeżeli zaś rzecz pójdzie po myśli, wtedy czas będzie zebrać się na nowo i rozpatrzyć dalsze kroki.
Zgromadzenie zgodziło się na to jednogłośnie.
Suten miał wyruszyć w drogę już nazajutrz. O wschodzie słońca Kajafas przyzwał go jeszcze raz do siebie i opatrzył różnemi przestrogami.
Lękał się, czy Suten sprosta zadaniu. Znał go od dziecka; znał jego zalety i wady. Zalety były wielkie, ale i wady duże. Suten nie posiadał daru odgadywania charakterów. Od lat najmłodszych patrzył na obłudę i przestał wierzyć w cnotę. Przyznawał się do tego otwarcie i tylko osobiste stosunki uchroniły go od publicznej nagany, która