Strona:PL Niemojewski Andrzej - Legendy.djvu/072

Ta strona została przepisana.

Potem przymknął powieki i zdało mu się, że ów dziwny rybak nawiedził go i siadł u wejścia do jego szałasu.
Jął go tedy pytać:
— Skąd wziąłeś, rybaku, tę spokojność duszy?
A rybak uśmiechał się tylko. I pytał go Majlach dalej:
— Skąd wziąłeś, rybaku, tę obojętność na rany i owrzodzenie?
A rybak uśmiechał się ciągle. I pytał go Majlach jeszcze:
— Skąd wziąłeś, rybaku, tę mądrość, która zapowiada rzeczy nadzwyczajne i doczekuje się ich spełnienia?
A rybak uśmiechnął się raz ostatni i zniknął.
Majlach zbudził się i rozważał to, co mu się we śnie wydawało a następnie usnął powtórnie.
I w tem powtórnem uśpieniu zdało mu się, że siedzi nad brzegiem morza i patrzy po rozpryskających się falach. Każda kropelka wody jest ludzką głową. Fale onych głów nadbiegają, rozlewają się po wybrzeżu a z piasków wstają tłumy rybaków i dążą w głąb kraju. A poziom wód nie zmniejsza się, nie zniża, jeno wzdyma nowe fale bez końca i bez przerwy.
Majlach zbudził się i myślał długo nad tym wtórym snem swoim, jakieby mu dać wytłómaczenie. Wtedy usnął po raz trzeci.
I w onym trzecim śnie zdało mu się, że stoi