Strona:PL Niemojewski Andrzej - Legendy.djvu/129

Ta strona została przepisana.

— Nie mówił, że na panów, tylko pouczał, że mścić się nie wolno.
— Więc mnie kochasz?
— Kocham cię, panie.
— To bardzo pięknie. Jeżeli kazał ci to ów nauczyciel, to chwalę go za to.
— Nauczyciel pytał o ciebie, panie.
— Tak? Pytał o mnie?
— I wymawiał onym dwom uczniom, że cię przed jego oblicze nie przywiedli.
— Jakto? Mnie przywieść przed jego oblicze? To on do mnie winien był zejść! Jesteś w mowie nieokrzesaniec!
— To też nauczyciel powiedział, że pójdzie do ciebie, panie.
— A widzisz, żem cię słusznie strofował!
— Chce ci udzielić napomnienia...
— Truteń jesteś! Nie mógł tego powiedzieć, bo chyba jest za rozumny na to.
— Powiedział, panie! Wszyscy Peruszim dostaną napomnienie, a także Synhedrion...
— Co? Jakie napomnienie?
— Dziwne bywają jego napomnienia...
Joel chwycił za cugle i powstrzymał osła. Zdumienie odjęło mu mowę.