Strona:PL Niemojewski Andrzej - Legendy.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

Rabbi jedną dłoń położył na jej głowie a drugą zasłonił oblicze.
Marta patrzyła na niego i na siostrę, nie rozumiejąc.
W tej chwili zgasł na zachodzie ostatni promień najpiękniejszego dnia na ziemi...