Strona:PL Niemojewski Andrzej - Legendy.djvu/185

Ta strona została przepisana.

lacie czoła przed Panem i jego przykazaniami, ale wobec tych, którzy wam podlegli, wydymacie pogardliwie usta i stopami tratujecie Zakon. Zaprawdę mówię wam: milszy mi ptak na gałęzi lub owieczka w trzodzie, niż wy i pycha wasza! Milszy mi kwiat na krzaku i liść na drzewie, niż wy i wasza przewrotność! Ptak śpiewa pieśń Panu, róża sieje Mu woń, a owieczka idzie cicho pod nóż ofiarny. Ale wy siejecie w duszach zarazę, a nóż wbijacie w serce tych, których Pan wybrał!
Jesse był bardzo poruszony, a nawet zmieszany. Zdarzyło się w dodatku, ze młody rabin mówiąc o ptakach, owieczkach i kwieciu, zwrócił na niego swe niebieskie oczy. Jesse poruszył się, podniósł drżącą rękę do czoła i niemal dziewiczy rumieniec oblał jego jagody.
Wśród ogromnego zgiełku i pogróżek młody rabin mówił dalej, a głos jego nabierał siły, jak gdyby z duszy jego wiała burza i chciała zmieść opornych słuchaczy.
— Synów uczycie — powiadał — aby słuchali ojców. Ale jakże im to wykładacie? Żali przewrotność wasza nie psuje serc od zarania i nie wnosi zniszczenia w dom młodociany? Bo oto ojciec dał nakaz synowi, aby uczynił wedle woli jego. Syn oparł się słowy, ale po namyśle spełnił wolę ojca, choć słów swoich nie odwołał. Drugi syn gorąco przyrzekał rodzicowi, iż wolę jego wypełni. Ale odszedłszy na stronę, machnął ręką i oddał się ucie-