Strona:PL Niemojewski Andrzej - Legendy.djvu/188

Ta strona została przepisana.

zmieniał tekst, który poprawiał Torę, który ulepszał Mojżesza i rozpoczął wojnę z jedyną skarbnicą duchową i miarodajną powagą — z Pismem!
Jeszcze nie był pewien, czy to nie przesłyszenie się starczego ucha, lub zwykła omyłka mówiącego. Ale gwar i pogróżki, które były wpierw na jego żądanie przycichły, ozwały się na nowo. Szemranie rosło niby zbliżający się grom i wybuch był blizki. Ale to wszystko jakby tylko pobudzało przybysza, bo począł mówić silniejszym głosem, w którym był nieztylko zapał, ale i gromienie. A właśnie tak wykładał:
— Mówiono wam: ząb za ząb. Mówiono wam: oddaj oko za oko. A ja wam powiadam: nie pożądaj gwoli zemście oka bliźniego twego, ale jeśli gorszy cię twoje własne, to je wyłup. I jeśli ręka twoja wiedzie ciebie do złego, to ją raczej odetnij, niż żebyś miał cały zginąć z powodu nieprawości. Ząb za ząb!... Ażali Bóg i Pan wasz stworzył was na to, abyście siebie wzajemnie ranili i zabijali?... A jeżeli popełnione zostało jedno zabójstwo, żali już nie dość nieszczęścia?...
— Kłamiesz, kłamiesz, po trzykroć kłamiesz! — krzyknął Jesse, wznosząc pięści przed twarzą młodego rabina.
Powstało wielkie zamieszanie, w czasie którego Jesse zemdlał i musiano go odnieść na noszach do domu. Gdy oczy otworzył i przyszedł nieco do siebie, kazał się wynieść na dach i łykał chciwie świeży powiew, idący od gór. Uczuwał duszność, która