Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/131

Ta strona została przepisana.

— Duszko, schowaj się!... Hej, kto tam! Ty, dziewczyno! chodź tu... czego się kpie boisz? przyjadą tu zaraz oficerowie, powiedz, że pana nie ma w domu; powiedz, ze wcale nie będzie, że jeszcze z rana wyjechał... słyszysz? i wszystkim sługom to powiedz; ruszaj prędzej!
Powiedziawszy to, Czertokucki zarzucił prędko na siebie szlafrok i uciekł do wozowni, sądząc, że będzie to najbezpieczniejsze miejsce schronienia. Ale stanąwszy w kącie wozowni, spostrzegł, że i tu można go było odkryć.
— Tak, tu będzie najlepiej, — pomyślał, i w okamgnieniu odsunąwszy stopnie tuż stojącego powozu, wskoczył doń, zamknąwszy drzwiczki za sobą, dla większego zaś bezpieczeństwa zakrył się fartuchem, przyczaił cichutko, zgiąwszy się w swoim szlafroku.
Tymczasem ekwipaże zajechały przed ganek.
Wylazł jenerał i poprawił uniform; po nim pułkownik, poprawiając ręką kitkę kaszkietu; potem wyskoczył z dorożki gruby major, trzymając szablę pod pachą; dalej powyskakiwali z bonvoyage podporucznicy, z siedzącym na kolanach praporszczykiem; nareszcie pozsiadali z szarmanckich koni oficerowie.
— Pana nie ma w domu, — rzekł wychodząc na ganek lokaj.
— Jak to nie ma?... Ale na objad przyjedzie?
— Nie będzie. Raczył wyjechać na cały dzień. Chyba jutro przyjedzie o tym czasie.
— A, to pięknie! — rzekł jenerał. — Jakże to?...
— Przyznam się, sztuka nielada! — rzekł śmiejąc się pułkownik.
— Ale czy podobna! Jakże coś podobnego? — ciągnął dalej jenerał z niezadowoleniem. — Try! kaci!... No, nie możesz przyjąć, pocóż się napraszać?
— Ja Wasza Ekscellencjo nie rozumiem, jak można tak sobie postąpić! — rzekł jeden z młodych oficerów.
— Co? — rzekł jenerał, który miał zwyczaj zawsze używać tej pytającej partykuły, skoro tylko mówił do oberoficera.
— Mówiłem, Wasza Ekscellencjo, jak można w taki sposób postępować?
— Naturalnie!... No, może co się stało, może... No, to daj znać przynajmniej, albo nie zapraszaj wcale!