tnemi gąsiątkami; częstokół obwieszany wiązkami suszonych jabłek, gruszek i przewietrzającemi się dywanami; wóz pełen harbuzów tuż przy spichrzu; odprzężony wół leniwie leży przy nim... Wszystko to ma dla mnie nieopisany urok, dla tego może, iż tego nie widzę już dzisiaj, i że nam miłe to wszystko, z czem rozstaliśmy się dawno... Jakby to nie było — dość, że nawet wtedy, gdy bryczką podjeżdżałem do ganeczku owego domu — czułem się nastrojony dziwnie przyjemnie, owładnięty ciszą i spokojem.
Konie wesoło biegły przed ganek; woźnica najspokojniej zlazł z kozła i zapalał fajkę, jak gdyby do własnego domu przyjeżdżał; nawet szczekanie, którem leniwie dawały znać o sobie psy dworskie, miłem było dla mojego ucha.
Ale najbardziej podobali mi się właściciele tego skromnego zakątka, staruszkowie, z widocznem zajęciem spotykający mię u progu. Twarze ich i teraz okazują mi się w tłoku i hałasie z pomiędzy modnych fraków, i wówczas to pół-sen mną owłada i śnię o minionem...
Na ich twarzach wypisana taka dobroć, taka radość serdeczna, że mimowoli wyrzekasz się, przynajmniej na czas jakiś, żądz niehamowauych, i nieznacznie, całem uczuciem skrewniasz się z ową bukoliką życiową.
Dotychczas mam w pamięci tę parę staruszków, których niestety! nie masz już dzisiaj; lecz dusza ma do tej chwili pełna jest żałości, i dziwnie mi w uczuć mych świecie, gdy pomyślę, że kiedyś odwidzę dziś opuszczone mieszkanie staruszków i ujrzę kupę rozwalonych chat; zarośnięty stawek, burzanem okryty dół w miejscu, gdzie domek stał niziutki, i więcej nic! Smutno!... Smutno mi przed czasem...
Ale wróćmy się do opowieści.
Atanazy Iwanowicz Towstohub i żona jego Pulcherja Iwanówna Towstohubycha — jak mawiali włościanie — byli staruszkowie, o których wspomniałem.
Gdybym był malarzem i pragnął na płótno przenieść Filomenę i Baukidę — ich tylko wziąłbym za wzór do malowidła. Atanazy Iwanowicz miał lat sześćdziesiąt; Pucherja Iwanówna pięćdziesiąt pięć. Atanazy Iwanowicz był wzrostu słusznego, zawsze chodził w baranim tułubku z pokryciem kamlotowem, siedział przy
Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/14
Ta strona została przepisana.