rałem dla tego tylko, by zobaczyć, jak to oni będą się uwijać, i urządzać przeróżne te salonowe sztuczki i ekiwoki, a potem powiedzieć im: Drwię z was obojga! — Pal go djabli, nieznośnie!... Porwałem na drobne kawałki wszystkie listy głupiej suczynki.
Niepodobna! to kłamstwo, wesela nie będzie! Cóż ztąd, że on kamer-junkier? Wszak to nic więcej, jak tylko czczy tytuł; a nie żadna przecież rzecz widoczna, którąby naprzykład można było wziąć w rękę. Wszak dla tego, że on kamer-junkier, nie przybędzie mu na łbie trzeciego oka. Wszakże nos jego nie zrobiony przecież ze złota, a taki sam jak u mnie, jak u każdego; wszak on tym nosem nie je, a wącha, nie kaszle lecz kicha.
Już kilkakrotnie chciałem dójść, zkąd pochodzą te wszystkie różnice. Dla czego ja jestem radcą honorowym, i z jakiej racji jestem radcą honorowym? Być może, że ja jestem hrabią, lub generałem, a tylko zdaję się być radcą honorowym? Być może, że ja sam nie wiem, czem jestem. Ileż to przykładów mamy w historji, że człowiek prosty, nie już szlachcic, ale wprost jakiś mieszczanin, albo chłop nawet — na raz pokazuje się, że jest magnatem, albo baronem, albo jeszcze czemś więcej. Jeżeli zaś z chłopa staje się niekiedy coś podobnego, to cóż może się stać ze szlachcica? Gdyby dajmy na to, wchodzę w generalskim mundurze: mam epolet na prawem ramieniu, i na lewem ramieniu epolet, a przez ramię niebieska wstęga — co? jak wtedy zaśpiewa moja najdroższa? co powie i sam ojciec, dyrektor nasz? O, to bardzo chełpliwy człowiek! Niezawodnie musi być masonem, chociaż stara się być i tym i owym; lecz ja zaraz zauważyłem, że to mason ukryty, bo kiedy poda ci rękę, to wyciągnie tylko dwa palce. Alboż ja nie mogę być w jednej chwili podniesiony do stopnia generał-gubernatora, albo intendenta, albo mieć inną godność? Ciekawy byłbym wiedzieć, dla czego ja jestem radcą honorowym? Dla czego mianowicie honorowym radcą?
Dziś cały ranek czytałem gazety. Dziwne wypadki dzieją się w Hiszpanii. Nie mogę nawet tego wszystkiego dobrze zrozumieć,