wszyscy pozapinali fraki, ja — nie!... Co mi tam dyrektor! Jabym miał wstawać przed nim — nigdy! Jaki on dyrektor? On korek, a nie dyrektor. Korek zwyczajny, prosty korek, i nic wiejcej — ot taki sam, jakim korkują butelki. Najbardziej ubawiło mnie, kiedy mi podano papier do podpisu. Oni sądzili, że ja napiszę na samym koniuszku arkusza: Naczelnik sekcji taki to — Jeszcze czego! A ja na najwyższem miejscu, gdzie zwykle podpisuje się dyrektor bióra wypisałem zamaszyście: „Ferdynand VIII.“ Oto trzeba było widzieć, jak uroczyste zapanowało milczenie; lecz ja dałem znak ręką i powiedziałem:
— Tylko proszę, bez żadnych oznak poddaństwa, — i wyszedłem.
Ztamtąd udałem się wprost do mieszkania dyrektora. Nie zastałem go w domu. Lokaj nie chciał mię wpuścić; ale uczęstowałem go, tak, że mu i ręce opadły. Dostałem się wprost do buduaru. Ona siedziała przed lustrem, wstała coprędzej i usunęła się odemnie. Nie powiedziałem jej jednakże, że jestem królem hiszpańskim. Oświadczyłem tylko, że czeka ją szczęście takie, o jakiem nawet nie zamarzyła, i że mimo wszelkie intrygi nieprzyjaciół, będziemy razem — na wieki. Nie chciałem nic więcej mówić i wyszedłem. O, co za przewrotne stworzenia te kobiety! Teraz dopiero przejrzałem, co to jest kobieta. Dotąd nikt się jeszcze nie dowiedział, w kim ona zakochana: ja pierwszy to odkryłem. Każda kobieta zakochana w djable. Tak, bez żartu! Fizycy piszą brednie, że ona to i owo — ona kocha tylko jednego djabła! Ot, patrzcie, tam z loży pierwszego piętra skierowuje lornetkę. Sądzicie, że ona patrzy na tego tłustego jegomści z gwiazdą? Wcale nie: ona patrzy na djabła, który tam u niego za plecami stoi. Otóż on skrył się pod frak tego jegomości. Patrzcie, wzywa ją ztamtąd ku sobie! I ona wyjdzie za niego, wyjdzie niezawodnie. A wszystko to z chęci błyszczenia; a chęć ta pochodzi ztąd, że pod językiem znajduje się maleńki pęcherzyk, a w nim niewielki robaczek, wielkości główki u szpilki; a wszystko to robi pewien cyrulik, mieszkający przy ulicy Grochowej. Nie pamiętam jego nazwiska, ale to wiem napewno, że on wraz z jedną akuszerką, chcą po całym świecie rozpowszechnić mahometanizm, i ztąd to właśnie powiadają, że we Francji większa część ludności wyznaje już wiarę Mahometa.
Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/179
Ta strona została przepisana.