czarnemi punkcikami; przed kanapą dywan z ptakami, podobnemi do kwiatków i z kwiatkami podobnemi do ptaków... otóż niemal całkowity przystrój niewymyślnego domku, w którym mieszkali moi staruszkowie.
Garderoba była przepełniona młodemi i nie młodemi dziewczętami w połosatych spódnicach, którym Pulcherja Iwanówna dawała niekiedy szyć jakie drobnostki i nakazywała wybierać poziomki... ale które najczęściej: biegały tylko do kuchni i spały. Pulcherja Iwanówna, uważała jako konieczność trzymanie ich w swym domu, i ostro przestrzegała moralności; ale ku nadzwyczajnem jej ździwieniu, nie upłynęło kilka miesięcy, by która z jej dziewcząt nie stawała się pełniejszą, aniżeli zwykle... Dziwiło ją to tembardziej, ze w domu nie było kawalerów, wyjąwszy chyba pokojowego malca, ubranego w siwy rajtfrak z bosemi nogami, który albo jadł, albo spał, z pewnością! Pulcherja Iwanówna łajała winną i karała srogo, by na przyszłość coś podobnego miejsca mieć nie mogło.
Na szybach okien huczało wielkie mnóstwo much, które zagłuszał niski bas czmielów, niekiedy przy akompanjamencie dźwięczenia ós; ale jak skoro tylko podano świece, cała ta wataha udawała się na nocleg, czarną chmurą okrywając cały sufit.
Atanazy Iwanowicz bardzo mało zajmował się gospodarstwem, chociaż niekiedy jeździł do kosarzów i żeńców, a nawet wcale uważająco przypatrywał się ich pracy... cały ciężar rządu spoczywał na Pulcherji Iwanównie. Gospodarstwo jej ograniczało się do ustawicznego odmykania i zamykania rozmaitych spiżarek, kwaszenia, suszenia i robienia mnóstwa najrozmaitszych konfitur. Dom jej był w zupełności podobny do chemicznego laboratorjum. Pod jabłonią wieczysty żywiono ogień i prawie nigdy nie zdejmowano zeń trójnoga z kotłem, albo miednicą, w których smażyły się konfitury, sorbety na miodzie, cukrze i nie pomnę: na czem jeszcze! Pod drugiem drzewem woźnica wieczyście przepędzał przez alembik wódkę — to na persico ją przekształcając, to na pastewną, złocistą i t. d.; a na zakończenie całego tego procesu nigdy nie był w stanie poruszyć języka w gębie; plótł takie trzy-po-trzy, że Pulcherja Iwanówna zrozumieć go nie mogła, i szedł spać do kuchni. Fatałaszek tych nasmażyło się, nakwasiło, nasuszyło takie
Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/18
Ta strona została przepisana.