Żal się zrobiło Atanazemu Iwanowiczowi, że w ton sposób zażartował z Pulcherji Iwanównej; popatrzył na nią, a łza zawisła mu na rzęsach.
— Ja proszę was, Atanazy Iwanowiczu, byście spełnili ostatnią moją wolę, — mówiła Pulcherja Iwanówna. — Gdy umrę, pochowajcie mnie na cerkiewnem podwórzu. Suknię włóżcie na mnie siwą, tę w drobne, ciemne kwiatuszki; atłasowej, w malinowe pręgi nie dawajcie, umarłej po co te stroje? Z niej zróbcie sobie paradny szlafrok; na przypadek gdy przyjadą goście, to żebyście mieli w czem przyzwoicie pokazać się im i przyjąć.
— Bóg wie, co wy mówicie, Pulcherjo Iwanówno, — przerwał jej Atanazy Iwanowicz, — kiedy to jeszcze śmierć będzie, a wy już straszycie takiemi słowami.
— Nie, Atanazy Iwanowiczu! ja wiem już kiedy moja śmierć! Wy jednakże nie smućcie się bardzo; ja stara już, żyłam dość; a i wy już starzy; my wkrótce obaczymy się na tamtym świecie.
Ale Atanazy Iwanowicz płakał jak dziecko.
— Grzech płakać, Atanazy Iwanowiczu! Nie grzeszcie i nie gniewajcie Boga swym smutkiem. Ja nie żałuję tego, że umieram... żal mi tylko jednego (ciężkie westchnienie na chwilę mowę jej przerwało), żal mi tego, że nie wiem, komu was zostawić? kto was pielęgnować będzie, gdy umrę? Wy, jak małe dziecię; trzeba, by was kochał ten, kto was pielęgnować będzie. — Przy tych słowach twarz jej przybrała wyraz tak głębokiego, tak serdecznego żalu, że nie wiem, czyli kto zdołałby spojrzeć na nią bez współczucia.
— Pamiętaj, Jawdocho, — mówiła zwrócona do klucznicy, którą umyślnie przyzwać kazała, — gdy umrę, żebyś pilnowała pana, strzegła jak oka w głowie, jak własnego dziecka. Pamiętaj, by w kuchni gotowano to, co on lubi; żebyś bieliznę i odzież podawała mu zawsze czystą, żebyś gdy zdarzą się goście, ubrała go przyzwoicie, bo on już i teraz często zapomina, kiedy dzień powszedni, a kiedy święto. Oka z niego, Jawdocho nie spuszczaj! będę za ciebie modlić się na tamtym świecie i Bóg ci wynagrodzi. Nie zapominajże, Jawdocho! Ty już wiekowa, tobie życia nie wiele, grzechem sumienia nie obciążaj. Jeżeli go pilnować nie będziesz, nie spodziewaj szczęścia na świecie; sama będę prosić Boga, by ci nie dał lekkiego skonania. I ty będziesz nieszczęśliwą i dzieci twoje
Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/29
Ta strona została przepisana.