same przez się, gromadzone przez jadowitość bolu serca już stygnącego.
Wkrótce umarł staruszek. Niedawno dowiedziałem się o jego śmierci. Dziwne jednak to, że okoliczności towarzyszące jego skonaniu, miały pewne podobieństwo do chwili śmierci Pulcherji Iwanównej...
Pewnego dnia, Atanazy Iwanowicz zdecydował się pójść na przechadzkę do ogrodu. Gdy zwolna przechodził drożynę ze zwykłą obojętnością i zgoła bez żadnej myśli, szczególniejszy zdarzył mu się wypadek: usłyszał, że ktoś za nim bardzo wyraźnie zawołał: „Atanazy Iwanowiczu!“ Obrócił się, ale nie było nikogo; popatrzył tu i owdzie, w krzaki zajrzał — nigdzie żywego ducha! Dzień był cichy i świeciło słońce. Staruszek zamyślił się chwilę; twarz jego nieco się ożywiła i w końcu rzekł: To Pulcherja lwanówna mię wołała.
Wam bez wątpienia zdarzyło się słyszeć głos, zowiący was po imieniu, a który włościanie — tem tłumaczą, że dusza stęskniona za człowiekiem, woła go, poczem niechybnie śmierć następuje. Wyznaję, zawsze mię przerażało to wołanie tajemnicze. Niekiedy, w jednej chwili, ktoś wołał mię po imieniu. Dzień wówczas zwykle bywał jasny, żaden listek nie szeleśnie w ogrodzie, cisza grobowa; nawet konik polny przestawał hałasować; ani ducha w ogrodzie. Wyznaje jednak, gdyby burza nąjbardziej szalona w noc ciemną, z wściekającemi się żywiołami napadła mię w nieprzebytej puszczy — nie tak bym się jej uląkł, jak tej ciszy, przerażającej wśród dnia pogodnego... W takim razie uciekałem z ogrodu, nie wprzód uspokoiwszy się, aż gdy spotkać mi się udało człowieka, którego widok precz wypędzał ze mnie tę straszliwą, serdeczną pustkę.
Staruszek w zupełności poddał się wewnętrznemu przekonaniu, że woła go Pulcherja Iwanówna; poddał się jak posłuszne dziecię; sechł, kaszlał, niknął jak dopalająca się świeca, i wreszcie zgasł jak ona, gdy nic nie zostało, co byłoby w stanie podtrzymywać jej słaby płomyk.
— Pochowajcie mię przy Pulcherji Iwanównie! — Oto wszystko, co powiedział przed śmiercią.
Woli jego uczyniono zadość, i pogrzebany został koło cerkwi, tuż przy grobie swej żony.
Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/34
Ta strona została przepisana.