2) Wyż-rzeczony, wzbudzający odrazę szlachcic, targnął się nadto na własność moją, odziedziczoną po ojcu moim, pochodzącym ze stanu duchownego, świętej pamięci Iwanie Onysowym synie Pererepenki, a to w ten sposób, że wbrew wszelkim prawom istniejącym, przeniósł i postawił tuz naprzeciwko mego ganku — chlew na gęsi, co dokonanem zostało z zamiarem uobecnienia niejako wyrządzonej mi krzywdy; chlew ten bowiem stał dotąd w miejscu stósownem i był jeszcze wcale mocny. Lecz przebrzydły ten zamiar ściągał się jedynie ku temu, by zrobić mnie świadkiem wszystkich nieprzystojności. Wiadomo bowiem, że nikt nie pójdzie do chlewa, a tem bardziej gęsiego, dla przyzwoitej czynności. Przy wykonaniu tego bezprawia, dwa słupy, podpierające rzeczony chlew, postawiono na własnej mojej ziemi, jaka mi się dostała jeszcze za życia świętej pamięci ojca mego Iwana Onysowego syna Pererepenki, a mianowicie, przerzynając od szpichlerza linią prostą, aż do miejsca, gdzie baby wymywają garnki.
3) Wyżej wymieniony szlachcic, którego już samo imie i nazwisko wzbudza obrzydzenie, żywi w duchu karygodny zamiar podpalenia mnie w moim własnym domu. Niezbite ku temu poszlaki uzasadniają się tem, co następuje: 1) niegodny ów szlachcic zaczął często wychodzić ze swojego mieszkania na dziedziniec, czego wprzódy przez wrodzone swoje lenistwo i dla monstrualnej otyłości — nigdy nie czynił; 2) w kuchni, dotykającej płotu, odgraniczającego moją własną ziemię, pozostałą mi po nieboszczyku ojcu moim świętej pamięci Iwanie Onysowym synie Pererepenki, codziennie i nadzwyczaj długo pali się światło, co już wyraźnie stwierdza moje podejrzenie; dotąd bowiem, z powodu szkaradnego jego skąpstwa, nie tylko łojowa świeca, ale nawet kaganek był bardzo wcześnie gaszony. Dla tego upraszam, by, wspomnionego szlachcica Iwana Nikiforowego syna Dowhoczchuna, jako obwinionego o zamiar podpalenia mego domu, o zniewagę mojego stopnia, imienia i nazwiska, i o zagrabienie mojej własności, a najbardziej o podłe, i pochodzące ze złych chęci, dodanie do mego imienia, przezwiska gęsiora, pociągnąć do odpowiedzialności, przez ściąggnięcie na moją korzyść: kary pieniężnej, równie też poniesionych przezemnie strat i wydatków; jego zaś samego, jako wichrzyciela publicznego spokoju w kajdany zakuć, i tak zakutego do miejskiej
Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/63
Ta strona została przepisana.