jakim baby sadzą bób na grzędach: jeden na prawo, drugi na lewo. Trzeba wiedzieć, że horodniczy miał przestrzeloną nogę w ostatniej kampanii, i dla tego, utykając tak nią daleko w bok zarzucał, że udaremniał tym sposobem pracę prawej nogi. Im szybciej następował horodniczy swoją piechotą, tem mniej takowa posuwała się naprzód, i dla tego, zanim doszedł do ganku, Iwan Iwanowicz miał dosyć czasu gubić się w domysłach, dla czego horodniczy wymachiwał tak rękami. Tem bardziej go to intrygowało, że sprawa zdawała się nie małej wagi, bo horodniczy miał przy boku nową szpadę.
— Witajcie, Pietrze Fedorowiczu! — zawołał Iwan Iwanowicz, który, jak się wyżej rzekło: bardzo był ciekawy, i nie mógł ukryć swojej ciekawości na widok, jak horodniczy szturmował ganek, nie podnosząc jeszcze jednak wzroku ku górze, a strofując tylko swoją piechotę, która żadnym sposobem nie mogła opanować znajdującego się podwyższenia u schodów, za jednem natarciem.
— Życzę dnia dobrego kochanemu przyjacielowi i dobrodziejowi, Iwanowi Iwanowiczowi! — odpowiedział horodniczy.
— Bądźcież łaskawi, proszę, siadajcie. Jak uważam, zmęczyliście się; noga raniona widocznie wam przeszkadza...
— Moja noga! — zakrzyknął horodniczy, rzucając na Iwana Iwanowicza jedno z takich spojrzeń, jakie zwykle rzuca olbrzym na pigmejczyka, uczony pedant na nauczyciela tańców, i przy tem wyciągnął swoją nogę i tupnął nią o podłogę. Junakierja ta jednak drogo go kosztowała, bo zachwiał się całym korpusem i aż o poręcz potrącił nosem; lecz jako mąż przezorny, ażeby nie dać żadnego pozoru, sięgnął do kieszeni nibyto w zamiarze wydostania tabakierki, — Mogę śmiało rzec wam o sobie, kochany przyjacielu i dobrodzieju mój, Iwanie Iwanowiczu, że już w życiu mojem nie takie odbywałem wyprawy. Tak, na serjo, odbywałem. Naprzykład, podczas kampanii 1807 roku... Ale, opowiem wam lepiej, jakim sposobem dostałem się przez wysoki parkan do pewnej ładniutkiej Niemeczki. — Tu horodniczy zmrużył jedno oko, i zrobił djablo-filuterną minę.
— Gdzież bywaliście dzisiaj? — zapytał Iwan Iwanowicz, chcąc przerwać horodniczemu, i prędko wprowadzić go na wypowiedzenie powodu przybycia; chciałoby mu się zapytać poprostu:
Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/69
Ta strona została przepisana.