— Dalibóg, jak Boga kocham, nie ma! Żebym się z tego miejsca nie ruszył, jeżeli on tam! Samiż zresztą osądźcie, dla jakiej racji miałbym kłamać! Żeby mi ręce i nogi pousychały!... Cóż, i teraz nie wierzycie? Żebym tu trupem padł! Żebym ja sam, mój ojciec i matka moja nigdy jasności boskiej nie oglądali! Jeszcze nie wierzycie?
Iwan Nikiforowicz uspokojony tak przekonywającem zapewieniem, kazał swemu kamerdynerowi, w owym niezmierzonym surducie, podać spodnie i nankinową kozakinę.
Zbytecznem uważam opis tego, jak Iwan Nikiforowicz wdziewał spodnie, jak mu omotano chustkę koło szyi, jak wreszcie wciągnął kozakinę, która pękła przy tej sposobności pod lewym rękawem. Dość, że w ciągu tego całego czasu zachował przyzwoity spokój, i nie odpowiadał ani słówka na propozycję Antoniego Prokopowicza — zrobić jaką facjędę na jego kapciuch turecki.
Tymczasem całe towarzystwo oczekiwało z niecierpliwością tej stanowczej chwili, kiedy się zjawi Iwan Nikiforowicz, i dokona się wreszcie żądane powszechnie pojednanie dwóch czcigodnych mężów. Większość prawie była pewną, że Iwan Nikiforowicz nie przyjdzie. Horodniczy chciał założyć się ze ślepym Iwanem Iwanowiczem o to, że nie przyjdzie, i zakład nie przyszedł do skutku tylko dla tego, że ślepy Iwan Iwanowicz żądał, by horodniczy stawił swoją przestrzeloną nogę, a on ślepe oko, co nader obraziło horodniczego, a całe towarzystwo uśmiało się cichaczem. Nie siadano jeszcze do stołu, chociaż już minęła dawno druga godzina, czas, w którym objadowano w Mirogrodzie, nawet przy największych uroczystościach.
Zaledwo Antoni Prokopowicz pokazał się we drzwiach, wszyscy go otoczyli. Na wieloliczne zapytania, Antoni Prokopowicz odpowiedział jednym wielkim głosem:
— Nie będzie!
Już cały grad wymówek, połajać, a nawet może szczutków miał się posypać na biedną głowę Antoniego Prokopowicza za niefortunne poselstwo, gdy wtem otwierają się drzwi, i wchodzi — Iwan Nikiforowicz.
Gdyby w tej chwili zjawił się szatan we własnej osobie, lub upiór, nie sprawiłby takiego wrażenia na zgromadzonych, jak nie-
Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/81
Ta strona została przepisana.