Strona:PL Nikołaj Gogol - Rewizor z Petersburga.djvu/100

Ta strona została przepisana.

rubli to zupełnie co innego: to mógłbym od was przyjąć, z warunkiem oddania.

Abdulin.

Całem sercem dobrodzieju i Ojcze nasz (dobywają pieniądze). Ale co to znaczy trzysta — weź pięćset, a tylko nam dopomóż.

Chlestakow.

I owszem, na pożyczkę: to ja wezmę od słowa.

Abdulin (podając mu na srebrnej dużej tacy pieniądze.)

To już bądź łaskaw dobrodzieju, weź razem i tacę.

Chlestakow.

No, cóż robić, wezmę i tacę. (Kupcy się kłaniają).

Abdulin.

Za jednym razem przyjmij łaskawco i cukier.

Chlestakow.

O nie; tego ja przyjąć nie mogę.

Józef.

Jaśnie Wielmożny panie! dla czego nie bierzesz? weź pan! w drodze wszystko się przyda. Dajcie tu głowy i kosz! co macie dawajcie! wszystko skonsumujemy. A co tam jest jeszcze? powrozek! dawaj go ta, i powrozek w drodze potrzebny, — złamie się wóz, lub coś podobnego, to będzie czem związać.

Abdulin.

Tak już zmiłuj się Jaśnie Oświecony Panie, chciej nas mieć w swojej opiece, bo jeśli ty nam nie dopomożesz, to już nie więcej nie pozostania, tylko kamień u szyi uwiązać, lub się gdzie powiesić.