Ta strona została przepisana.
Marya.
Pan żartujesz. Chcesz się tylko naśmiać ze skromnej parafianki.
Chlestakow.
Ach jakżebym pragnął być pani chusteczką, by objąć mojem ramieniem jej liliową szyjkę.
Marya.
Nie rozumiem o czem pan mówisz. — Jaka dziś śliczna pogoda.
Chlestakow.
Usteczka twoje pani, śliczniejsze są od samej pogody.
Marya.
I znowu... Czy nie lepiej będzie: ażebyś mi pan na pamiątkę, napisał w Sztambuchu jakiekolwiek wierszyki. Pan bez wątpienia, musisz ich wiele umieć?
Chlestakow.
Dla ciebie pani, gotów jestem wszystko uczynić. — Rozkaż tylko, jakich wierszy potrzebujesz?
Marya.
Jakiekolwiek, tylko żeby były nowe i ładne.
Chlestakow.
To dla mnie fraszka, ja ich wiele umiem na pamięć.
Marya.
No, zadeklamujże mi pan, naprzykład te, które masz w Sztambuchu napisać.
Chlestakow.
Na cóż jeszczo deklamować? Ja i tak napiszę.