Nie wierz. Jaśnie Wielmożny panie! nie wierz! To są wierutni łgarze, łotry, jakich święta ziemia jeszcze nie nosiła.
O! tak, bez czci, bez wiary; ja to od razu z ich oczu poznałem.
Wieszże ty Antolku! jaki zaszczyt nas spotyka?... Oto Jaśnie Wielmożny pan, prosi o rękę naszej Maryi.
Co, co, co?.. oszalałaś duszko?... Nie miej jej tego za złe Jaśnie Wielmożny panie! ona to czyni przez wrodzoną głupowatość; takąż była i jej matka.
Nie, ja na seryo proszę o rękę waszej córki. Jestem w niej rozkochany.
Nie śmiem wierzyć Jaśnie Wielmożny panie.
Mówię to nie żartem. I jeżeli pan nie zechcesz zezwolić, to zrobisz mię najnieszczęśliwszym z ludzi.
Dotąd nie śmiem wierzyć; nie godni jesteśmy takiego zaszczytu.
Ulituj się panie! nie chciej mnie do rozpaczy przywodzić. Jeżeli mi nie oddasz ręki swojej córki, gotów jestem na wszystko.