Strona:PL Nikołaj Gogol - Rewizor z Petersburga.djvu/114

Ta strona została przepisana.
(ZA SCENĄ.)
Głos Chlestakowa.

Bywaj zdrowa Maryo! żegnam cię mój aniele!

Głos Horodniczego.

Jakto? to pan prosto na prekładnych jedziesz?

Głos Chlestakowa.

Tak, już ja do tego przywykłem. Mnie głowa boli od ressorów.

Głos Jemszczyka.

Tpr...

Głos Horodniczego.

To przynajmniej pozwól pan zasłać czemkolwiek, chociażby dywanem. Jeżeli mu się podoba, to każę natychmiast podać?

Głos Chlestakowa.

Nie, nie potrzeba... na co to! a wreszcie, każ pan niechaj dadzą dywan.

Głos Horodniczego.

Ej! Awdota! ruszaj do składu: i przynieś co żywo dywan; ale ten najlepszy z niebieskim dnem, perski! prędzej!...

Głos Jemszczyka.

Tpr...

Głos Horodniczego.

Kiedyż więc pan rozkaże, czekać na siebie?

Głos Chlestakowa.

Jutro lub pojutrze niezawodnie.