tak wezmę w kluby, że ani jednego włoska w waszych brodach nie zostanie!... Złodzieje! wy tylko oszukujecie tutejszych mieszkańców... Rabusie! zrobi który z nich, podrad ze skarbem, na sto tysięcy... okpi, odrwi, dostawując zgniłe sukna, a potem kanalia ofiaruje za to dwadzieścia arszynów. — O! gdybym ja to był wprzód wiedział, że mi tak odpłacicie, wszystkich bym z góry powywieszał! — Brzuch swój naprzód wystawi i mówi że on kupiec; nie rusz go. Ja, powiada, i szlachcicowi w niczem nie ustąpię!... Szlachcic!... ach, wy chamy! — Szlachcic uczy się nauk: jeżeli go i sieką w szkołach, to dlatego, żeby był dobrym obywatelem, stał się użytecznym dla bliźnich i kraju, a ty co?... ty zaczynasz twój zawód od filuteryi, frantostwa... ciebie gospodarz twój bije za to, że nie umiesz oszukiwać! — Wypasie brzuch, naładuje kieszeń i już myśli że ważna figura... ptfu!... na twoją ważność!.. dlatego że szesnaście samowarów w dzień wypijasz, masz być ważnym?
Winniśmy, winni — Antoni Antonowiczu.
Skarżyć się?... a kto ci pomógł odrwić, kiedyś budował most i podałeś drzewa na dwadzieścia tysięcy, wówczas kiedy go nie było więcej jak na sto rubli? he?... ja pomogłem. A ty koźla brodo, o tem zapomniałeś? Gdybym był chciał, jużbyś dawno siedział w Sybirze. Milczysz? he?!
Jak Bóg w niebie winienem. Nas zły duch opętał. Już zarzekamy się nie iść nigdy ze skargą. Wszystko co zechcesz panie, gotowi jesteśmy wykonać, tylko się nie gniewaj.
Tylko się nie gniewaj!... teraz tarzasz się u nóg moich, dlatego żem was zwyciężył: a gdyby choć cokolwiek wierzch był z waszej strony, tobyś ty mnie kanalio wciągnął w same błoto i jeszcze kamieniem przywalił.