Strona:PL Nikołaj Gogol - Rewizor z Petersburga.djvu/127

Ta strona została przepisana.
Żona Korobkina.

Ach! kochana Horodniczyno, tak jestem uradowana; z waszego szczęścia, że nie możesz sobie wyobrazić.

Korobkin.

Gdzież teraz przebywa nasz dostojny gość, czy nie możnaby wiedzieć?... Słyszałem że odjechał.

Horodniczy.

Tak, na jeden dzień tylko, za nader ważnym interesem.

Anna.

Do swojego stryja, po błogosławieństwo.

Horodniczy.

Tak jest, tak; prosić go o błogosławieństwo — lecz jutro... (kicha — życzenia jednogłośne przytomnych) Bardzo dziękuję!... Lecz jutro będzie tu z powrotem.. (znowu kicha jednogłośnie życzenia, między któremi słychać inne głosy jak to:

Czastnego Prystawa. Razem.
Życzę zdrowia JW. Panu!
Bobczyńskiego.
Sto lat i worek dukatów!
Dobczyńskiego.
Sto chat i dwieście konsolacyi!
Liapkina.
A bodajeś pękł!
Żona Korobkina.
Niech cię piorun trzaśnie!