Strona:PL Nikołaj Gogol - Rewizor z Petersburga.djvu/129

Ta strona została przepisana.
Liapkin.

A jeśli się coś wydarzy, naprzykład jaka potrzeba w sprawach, nie chciej nam odmawiać swojej pomocy.

Korobkin.

Na przyszły rok, zawiozę mojego starszego syna do stolicy, dla kończenia nauk; chciej być panie! jego protektorem, i zastąp sierocie miejsce ojca.

Horodniczy.

Z mojej strony, gotów jestem wszystko uczynić.

Anna.

Ty, Antolku, nigdy nieodmawiasz, wszystko obiecujesz. Nie będziesz miał czasu nawet i myśleć o tem. Jakże można, tak siebie obarczać podobnemi fraszkami?

Horodniczy.

Dlaczegóż nie, moja duszko? kto tylko chce, wszystko może.

Anna.

Może łatwo to mówić.

Żona Korobkina (do innych gości).

Słyszycie państwo, jak nas proteguje?

Żona Chłopowa.

To nie nowina, ona taką zawsze była; wiemy o tem dobrze: posadź ją za stół, to ona jeszcze i nogi...