Strona:PL Nikołaj Gogol - Rewizor z Petersburga.djvu/133

Ta strona została przepisana.

szym, a mamunia jeszcze niczego i w jednej chwili gotowa się po uszy zakochać. Sam zaś Horodniczy, jest to człowiek najuczciwszy, patryarchalnie gościnny, ale głupi jak siwy baran!!!

Horodniczy.

Nie. To być nie może! tam tego nie ma.

Pocztmajster (pokazując pismo).

Czytaj pan sam!

Horodniczy (czyta).

„Jak siwy baran“... to być nie może, to pan sam napisałeś.

Pocztmajster.

Jakżeżbym ja mógł to napisać?

Ziemlenika.

Czytaj pan dalej.

Chłopow.

Tak jest, czytaj pan dalej.

Pocztmajster (czyta dalej).

„Sam Horodniczy, jest to człowiek najuczciwszy, patryarchalnie gościnny, ale głupi jak siwy baran....“

Horodniczy.

Niech djabli porwą! Jeszcze powtarza.

Pocztmajster (czytając dalej).

„No... hm... hm, hm... jak siwy baran. Pocztmeister także dobry człowiek...“ (przestaje czytać) No, tu i o mnie także niegrzecznie się wyraża.

Horodniczy.

Nie, niech pan czyta!