Strona:PL Nikołaj Gogol - Rewizor z Petersburga.djvu/14

Ta strona została przepisana.

panu doktorowi przytrudnoby było rozpytywać się chorych, ponieważ nie umie po rusku. Nie lepiejże, ochronić skarbowy interes i umniejszeniem wydatków powiększyć kapitał. Wtenczas rząd widząc moją gorliwość, ani wątpić, przedstawi mię do nadgrody dla zachęcenia drugich, (obracając się do Hibnera.) To jest, sądzę, że i pan konsyliarz otrzyma przytem jakiebądź zadowolenie.

Hibner (wydaje odgłos nieco podobny do litery i. a. nieco do e.)
Horodniczy.

Radziłbym także, tobie panie Liapkin, zwrócić uwagę na twoje sądownictwo. Tam w pierwszym pokoju, który jest przeznaczony dla suplikantów, stróże spędzają gęsi z małemi gąsiętami, które ciągle snują się pod nogami. Prawda, że w gospodarstwie, gęsi są nieodbicie potrzebne, i że się ich chowa, nie można brać tego za złe; ale w takiem miejscu, to nieprzyzwoicie... już to ja nie raz chciałem panu o tem namienić, ale zawsze zapominałem. — Oprócz tego, brzydko, że w sali sądowej, suszą się ladajakie gałganki, a nad szafą z papierami, wisi myśliwski harapnik. Wiem to: że pan lubisz polowanie, ale zawsze lepiej zdjąć go na jakiś czas; a gdy już sobie rewizor szczęśliwie przejedzie, wówczas można będzie znowu go zawiesić. Także assesor wasz... może on być lepszym człowiekiem i znającym prawo; ale ma tak nieprzyjemny odor, jakby tylko co wyszedł z gorzelni... to bardzo nie dobrze, chciałem ja i o tem nie raz z panem pogadać, ale byłem nieco roztargniony. Są środki, któremi można tę odrażającą woń cokolwiek złagodzić. Kiedy już w istocie, jak on sam powiada, jest ona jakoby zapachem z urodzenia, powinienby jeść cebulę, czosnek, lub coś podobnego. W tem najlepiej dopomoże, swoją radą lub medykamentami, pan doktor.

Hibner (wydaje taki sam odgłos.)
Liapkin.

Nie, temu już nikt nie da rady. — On powiada; że jeszcze w niemowlęctwie, skaleczyła go mamka i smarowała spirytusem; ot oż od tego czasu, daje się słyszeć od niego cokolwiek odór jakoby wódczany.