Wchodzimy z panem Piotrem do hotelu....
E, za pozwoleniem, ja opowiem.
E, nie, za pozwoleniem, ja sam... proszę pozwolić... Pan Piotr nie może tak gładko się wyrazić, nie ma płynnej mowy....
A pan Piotr, nie pamięta dobrze wszystkich szczegółów; zaraz się zająknie.
E, nie; pamiętam. Dalibóg pamiętam. Tylko nie przerywaj proszę, ja sam opowiem. Nie przerywaj! — Przez litość panowie, powiedźcie mu, żeby mi nieprzerywał.
No i cóż? mówże, na miłość Boską! co takiego? Moje serce drgać zaczyna. Siadajcie panowie! zmiłujcie się siadajcie! Panie Pietrze, oto krzesło. (Wszyscy usiedli na około tych dwóch Piotrów) No, cóż takiego?
Za pozwoleniem — zaraz wszystko z porządku opowiem. Tylko co ztąd wyszedłem.... E, panie Pietrze nie przerywaj! milcz, bądź łaskaw; ja sam już wiem!... Tylko co ztąd wyszedłem, natychmiast pobiegłem do Korobkina, a nie zastawszy Korobkina w domu, wróciłem do Rostakowskiego; a nie znalazłszy Rostakowskiego, zaszedłem o to do pana Jana, — (wskazując Pocztmajstra) ażeby mu zanieść odebraną tu nowinkę — wyszedłszy zaś od pana Jana, spotkałem pana Piotra....
Obok budki, gdzie bułki sprzedają.