Strona:PL Nikołaj Gogol - Rewizor z Petersburga.djvu/29

Ta strona została przepisana.

asygnowano pieniądze, to nie zapomnij powiedzieć, że kościół zaczęto robić, ale się spalił. Ja o tem nawet i raport już posyłałem — bo mógłby kto przez zapomnienie, tak niechcący się wygadać, że u nas o nowym kościele nawet i nie słyszano — A! powiedz Dierżymordzie, ażeby nie bardzo dawał woli kułakom, a to on dla porządku kładzie okulary pod oczami winnemu i niewinnemu. Jedźmy, jedźmy panie Pietrze — (idzie i wraca) Żołnierzy nie wypuszczać na ulicę bez wszystkiego, bo to bezwstydne żołdactwo po wierzch koszuli kładzie tylko mundur, a w dole nie ma nic. — (wszyscy odchodzą.)






SCENA  VI.
ANNA I MARYA (wybiegają na scenę.)
Anna.

A gdzież się podzieli? ach mój Boże!.... (otwiera drzwi i woła) Mężu! panie Antoni! Antolku! (mówi prędko) wszystkiemu ty winną jesteś, przez ciebiem się spóźniła. Jak zacznie się ubierać to i końca nie ma, (głosem cieniutkim.) Zaraz.... tylko jeszcze szpilka, tylko kosynka!.... (bieży do okna i krzyczy) Antosiu, Antosiu! a gdzież to, gdzie?.... Co?.... przyjechał?.... Rewizor?.... z wąsami?... a z jakiemi wąsami?....

Horodniczy (za sceną.)

Później, duszko! później!....

Anna.

Później? a to znowu co nowego — później! Ja niechcę później... powiedz mi tylko słowo, kto on jest, czy pułkownik? hę?.... (z pogardą) pojechał! poczekajże, ja ci to przypomnę! (do córki) a wszystko ta nic dobrego: „mamo, mamo! zaczekaj! zaraz, tylko zaszpilę kosynkę.“ Otóż twoje zaraz co narobiło! teraz nie wiem o niczem! oh! ta przeklęta kokieterya — jak tylko usłyszała Pocztmajstra, dalejże do zwierciadła, migi, dygi, krygi. Wmówiła sobie, że się za nią ubiega, a on tylko żartuje z ciebie, i stroji różne miny, jak się od niego odwrócisz.