Ta strona została przepisana.
Józef.
Nie, ja nie pójdę.
Chlestakow.
Jak ty śmiesz, łotrze!
Józef.
A tak, bo czy ja pójdę czy nie, to wyjdzie na jedno. Gospodarz powiedział, że więcej nie da objadu.
Chlestakow.
A toż dla czego?
Józef.
Nawet pójdę, mówi, do Horodniczego; trzy niedziele pije, i je, a jeszcze i kopiejki nie zapłacił. Wy z swoim panem, mówi: łotry i oszusty, a to nam nie nowina!
Chlestakow.
E! a tyś już i kontent, że możesz to wszystko powtórzyć.
Józef.
Przyjedzie, mówi: zamieszka, zadłuży się, potem go i wygnać z domu trudno. Ja, mówi: żartów nie lubię — natychmiast idę ze skargą — i albo pieniądze, albo turma.
Chlestakow.
No, no, dosyć! Osioł!... — ruszaj po objad!
Józef.
To ja lepiej samego gospodarza do pana poproszę.
Chlestakow.
Na co mnie gospodarz? ja chcę objadu.
Józef.
Tak panie, ale....