Ta strona została przepisana.
AKT III.
(Pokój pierwszego aktu).
SCENA I.
ANNA, MARYA.
(Stoją przy oknie w tychże samych pozycyjach jak przy końcu pierwszego aktu).
Anna.
Otóż już całą godzinę czekamy, a ja nic jeszcze nie wiem; a wszystkiemu winne twoje głupie krygi i przesadzona elegancya — już była ubraną — nie, jeszcze biega, szpera, szuka... lepiej gdybym cię była wcale nie słuchała. — Co to za zgryzota! żywej duszy nie widać, jakby wszyscy wymarli?
Marya.
To prawda, mamo; ale najdalej za dwie minuty, dowiemy się wszystkiego. Awdotji tylko co nie widać, (przypatrując się w oknie i krzycząc:) Ah! mamo, mamo! patrz, kto to tam idzie w końcu ulicy?...
Anna.
Gdzie? zawsze jesteś w przewidzeniach... (patrzy) Ale tak, któżby to był?... nizkiego wzrostu... we fraku... kto to taki?
Marya.
To Dobczyński, mamo.