Strona:PL Nikołaj Gogol - Rewizor z Petersburga.djvu/55

Ta strona została przepisana.
Marya.

Fi, mamo, błękitną! ona mi się wcale nie podoba... panna Sędzianka, ciągle chodzi w błękicie; córka pana Ziemleniki także. Nie, lepiej włożę tę z kwiatami.

Anna.

Z kwiatami!... dobrze mówisz, to będzie daleko lepiej, bo ja chcę wziąść paliową... bardzo lubię kolor paliowy.

Marya.

Ah! mamo! paliowy kolor tobie nie do twarzy!

Anna.

Co, nie do twarzy?

Marya.

Jak mamę kocham, nie do twarzy — do tego koloru trzeba mieć oczy ciemne.

Anna.

A to dobrze! alboż moje nie ciemne? prawdziwe ciemne. Ot! pleciesz sama nie wiesz co. Nie ciemne! jakże mogą być nie ciemne, kiedy nasza kabalarka kładnie mię w trefowej damie.

Marya.

Ah, mama bardziej na czerwienną damę wygląda.

Anna.

Bajki, prawdziwe bajki! Ja nigdy czerwienną damą nie byłam! (odchodzi śpiesznie z Maryą i mówi za sceną) Jak można to nawet do głowy przypuścić! czerwienną damą! ha, ha, ha! niewiem dla czego? (po ich odejściu, drzwi boczne się otwierają, a z nich Michałek wymiata śmiecie. Józef wychodzi ze drzwi środkowych niosąc na głowie walizkę.