Ta strona została przepisana.
Józef.
Słuchaj no, mały: jak uważam jesteś zwinny chłopak, postaraj się tam cokolwiek przekąsić.
Michałek.
Dla was staruszku, jeszcze nic nie gotowe. Prostych potraw wasan jeść nie będziesz. Ale jak pan generał siądzie do stołu, to i dla wasana dadzą toż samo jedzenie.
Józef.
No, to dobrze — a z prostych potraw, co tam macie gotowego.
Michałek.
Barszcz, kasza, pirogi.
Józef.
Dawajcie ich tutaj! nic to, zrepetujemy gładko. No, pomóż mi zanieść walizkę. — Co widzę? tu jest drugi wychód?
Michałek.
Tak jest, (oba wynoszą walizę w oboczne drzwi).
SCENA V.
(Kwartalni otwierają obie połowy drzwi środkowych — CHLESTAKOW wchodzi — za nim HORODNICZY, CHŁOPOW — dalej ZIEMLENIKA, DOBCZYŃSKI i BOBCZYŃSKI z plastrem na nosie; HORODNICZY pokazuje Kwartalnym lezącą na ziemi bumażkę, którzy biegną ją podjąć, popychając jeden drugiego).
Chlestakow.
Piękne zakłady. Mnie się to bardzo podoba, że tu u panów pokazują podróżnym wszystkie osobliwości miasta. W innych miejscach nic mi nie pokazywano.
Horodniczy.
Ośmielam się namienić panu, że w innych miejscach, naczel-