Strona:PL Nikołaj Gogol - Rewizor z Petersburga.djvu/63

Ta strona została przepisana.
Chlestakow.

Już to, mnie wszędzie znają. Bywam na wszystkich zabawach i teatrach; jestem znajomy z pięknemi aktorami. Zajmuję się także i literaturą. Piszę dla teatru różne wodewile i dość szczęśliwie mi się udają. Z autorkami często się widuję, a nawet niektórzy z nich bywają u mnie na obiadach. Mieszkam przepysznie: trzy pokoje cudnie umeblowane, okna wychodzą na ulicę — 800 rubli za nie płacę.

Anna.

Więc pan i dzieła wydajesz? Jakto jest przyjemnie być autorem. Pan zapewne i w dziennikach umieszczasz swoje prace.

Chlestakow.

Tak jest, umieszczam nawet i w dziennikach. Wiele jest dzieł teatralnych mojego własnego układu: naprzykład Wesele Figara, Ugolino, Fenela, Robert i Djabeł i t. p a wszystkie z prawdziwego wydarzenia — mówiąc szczerze, niechciało mi się tem zajmować, ale dyrektorowie teatrów prosili: „bądź łaskaw braciszku, napisz co nowego!“... — Myślę sobie; bądź łaskaw, braciszku!... natychmiast więc siadam, biorę pióro w rękę i przez jeden wieczór już wszystko gotowe. Umieszczam także moje prace w moskiewskim telegrafie i w bibliotece do czytania. Wszystkie te artykuły co tam wychodziły pod imieniem Brambeusa, są moje własne.

Anna.

No proszę cię, to pan jesteś owym Brambeusem?

Chlestakow.

Tak, ja. Smirydyn płaci mi 25.000 rocznie. A jeśli mam prawdę powiedzieć, to wszystkie dzienniki bez wyjątku, są przezemnie wydawane.

Anna.

To zapewne i Jerzy Miłosławski jest pańskiego pióra?

Chlestakow.

Tak, to także ja napisałem.