Już to, mnie wszędzie znają. Bywam na wszystkich zabawach i teatrach; jestem znajomy z pięknemi aktorami. Zajmuję się także i literaturą. Piszę dla teatru różne wodewile i dość szczęśliwie mi się udają. Z autorkami często się widuję, a nawet niektórzy z nich bywają u mnie na obiadach. Mieszkam przepysznie: trzy pokoje cudnie umeblowane, okna wychodzą na ulicę — 800 rubli za nie płacę.
Więc pan i dzieła wydajesz? Jakto jest przyjemnie być autorem. Pan zapewne i w dziennikach umieszczasz swoje prace.
Tak jest, umieszczam nawet i w dziennikach. Wiele jest dzieł teatralnych mojego własnego układu: naprzykład Wesele Figara, Ugolino, Fenela, Robert i Djabeł i t. p a wszystkie z prawdziwego wydarzenia — mówiąc szczerze, niechciało mi się tem zajmować, ale dyrektorowie teatrów prosili: „bądź łaskaw braciszku, napisz co nowego!“... — Myślę sobie; bądź łaskaw, braciszku!... natychmiast więc siadam, biorę pióro w rękę i przez jeden wieczór już wszystko gotowe. Umieszczam także moje prace w moskiewskim telegrafie i w bibliotece do czytania. Wszystkie te artykuły co tam wychodziły pod imieniem Brambeusa, są moje własne.
No proszę cię, to pan jesteś owym Brambeusem?
Tak, ja. Smirydyn płaci mi 25.000 rocznie. A jeśli mam prawdę powiedzieć, to wszystkie dzienniki bez wyjątku, są przezemnie wydawane.
To zapewne i Jerzy Miłosławski jest pańskiego pióra?
Tak, to także ja napisałem.