Strona:PL Nikołaj Gogol - Rewizor z Petersburga.djvu/65

Ta strona została przepisana.

to już moi posłowie mówią: „gdzież to nasz Chlestaków!“ a gdy grę rozpoczniem, to i końca jej nie ma Zawsze tak się sfatyguję, że przybywszy do domu po wschodach aż na czwarte piątro, zrzucam płaszcz co żywo, oddaję go kucharce, mówiąc: na Krystyno, i kładnę się spać; a pot tak się leje jak z beczki! — Nazajutrz nie mając najmniejszej chęci pójść do bióra, mówię do mojego Józefa, nie pójdę. Wreszcie tak się tylko mówi, bo moja czynność najwięcej w domu się odbywa — wszyscy urzędnicy do mnie przychodzą. Nawet ciekawą jest rzeczą widzieć, kiedy się czasem przebudzę i słyszę, jak w przedpokoju hrabiowie i książęta, szepcząc mówią do siebie: sz.... sz.... sz.... Nie ma co robić, trzeba wyjść do nich; bo bywa zdarzenie, nie mówię zawsze, ale czasem, że zajedzie do mnie sam minister z jakim ważnym interesem — (Horodniczy i inni wstają bojaźliwie ze swoich krzeseł.) Na pakietach do mnie adresowanych piszą. Jaśnie wielmożnemu. A razu jednego zawiadywałem całym departamentem, proszę mi wierzyć: był to dziwaczny wypadek: dyrektor dla słabości zdrowia wyjechał do swego majątku, wszyscy myśleli nad tem: komuby można powierzyć tak ważne zastępstwo? kto do tego zdolniejszy i sposobniejszy?...... wielu generałów ubiegało się o to, ale każdy znich przyszedł, zajrzał i poszedł. Na pozor zdaje się to łatwo, ale jak się rozpatrzysz, djabła tam! trudno, i bardzo trudno — nareszcie widząc, że nie ma komu się zająć; nasz Chlestaków mówią, on tylko jeden może to wykonać. I natychmiast rozesłano po mnie z piętnastu kuryerów. „Aleksandrze Iwanowiczu zmiłuj się weź w zarząd departament.“ Mnie mówiąc prawdę, nie bardzo to było po duszy: chciałem odmówić; ale myślę sobie, dojdzie to do cesarza, może mnie za to wielka nieprzyjemność spotkać; nie chciałem przytem zepsuć mojego służbowego opisu. Dobrze panowie, mówię, ja przyjmuję ten obowiązek, tylko że u mnie wszystko powinno iść jak z płatka, czuj duch! ani mru, mru! — I w istocie, bywało, jak tylko przechodzę, to moi panowie urzędnicy, wszystko ot tak, drzą jak we febrze. — (Horodniczy i inni trzęsą się od strachu.) Ja i w najwyższej Radzie prezyduję. A na cesarskie pokoje, jeśli w nich jaki bal się wydarzy, jestem zawsze zapraszany. Mnie nawet chciano zrobić vice kanclerzem, (ziewa na całe gardło) o czem to ja mówiłem?