Pst... sza!.. (podejmuje się na palcach. Cała ta scena mówi się półgłosem). Broń Boże, mi zrobicie jakikolwiek szmer... No, idźcie sobie! dosyć już, dosyć!
Pójdź Maryo! jeszcze coś ci powiem o naszym gościu! (odchodzi z Maryą).
No, już tam jej nagada! a tylko idź posłuchaj, to i uszy zatkniesz. (odwracając się do Józefa) No, przyjacielu...
Pst... sza! E! co za koszlawe niedźwiedzie! stukają butami, jakby kto ze czterdzieści pudów z wozu zrzucał! — Gdzie was djabli noszą?
Chodziłem po służbie!... (czkawka go porywa).
Sza!... (zakrywa mu usta) Kraknął jak wrona! (przedrzeźniając go) „Chodziłem po służbie“ A z gęby bucha jak z beczki. (do Józefa) No, mój przyjacielu, idź i przygotuj tam co potrzeba dla twojego pana. Żądaj wszystkiego co jest w domu i czego nie ma. (Józef odchodzi) Wy zaś stać mi na wschodach i ani kroku z miejsca! — A nikogo z obcych do domu nie wpuszczać, zwłaszcza kupców! jeżeli tu choć jeden z nich wejdzie, to... Jak