poproszę tego pocztmajstra, ażeby mi także pożyczył! (głośno) Czy wiesz pan, jaki fatalny wypadek zdarzył mi się w tej podróży? wyekspensowałem wszystko i jestem bez grosza. Nie mógłbyś pan, pożyczyć mi cokolwiek?
Wiele pan rozkaże?
Tak z jakich dwieście rubelków; a ja panu jutro z majątku odeszlę.
Natychmiast. (szuka, w kieszeni i wyjmuje assynaty).
Bardzo dziękuję — trzeba panu wiedzieć, że ja w drodze nic sobie nie żałuję — bo dla czegóż mam sobie żałować. Nie prawdaż?
Istotna prawda. (wstaje z uszanowaniem) Nie ośmielę się dłużej niepokoić pana moją przytomnością... muszę się dowiedzieć, czy czasem nie zaszło co nowego na poczcie.
Dobrze — żegnam pana, żegnam! (po odejściu pocztmajstra zapala cygaro) No, pocztmajster także dobry człowiek. Grzeczny, usłużny. Przyznam się, że nadzwyczaj lubię takich ludzi, z którymi można jasno się tłumaczyć.