Ta strona została przepisana.
UROK.
Ach, tak wiem — zawód to zwykła rzecz.
Ale
Ej, co tam! Los to nędzny kpiarz?
Twój wybór padł
Ty księcia masz i — mnie!
ULANA.
(jakby budząc się ze snu ciężkiego)
(jakby budząc się ze snu ciężkiego)
Manru! Tak! Manru!
O szczęście moje,
O miłość jego toczę te boje!
Ach gdyby on!
Do ostatniego mnie kochał tchu!
Powab tych stron,
I wspomnienie mojej młodości
W zamian oddam mu.
A on! Wiem to dobrze;
Opuszcza mnie i gna
To tu
To tam!
UROK.
Słuchaj on kocha cię — twój mąż,
Skrzydełka więc tylko jemu zwiąż.
On nie chce siedzieć w domu,
I musi gnać
Gdy śniada buzia błyśnie skąd...
Lecz cóż to szkodzi komu?
Ha, ha!
On zuch, to znać
Czyż u cygana jestto błąd?