Strona:PL Nowele obce (antologia).djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak ty się nudzisz! — mówił tonem litości. Lecz irytowała go jej głupota; był wobec niej bezradny. Wyszedł.
Pobiegła za nim i sprowadziła z powrotem do pokoju.
— Zostań! Zbyt często pozostawiasz mnie z memi myślami.
Oparła się oboma rękami mocno o jego ramiona i patrzyła mu w oczy.
— Nie chcesz się ze mną ożenić?
I zanim mógł odpowiedzieć:
— Zastanów się, zanim odpowiesz! Znamy się tak dawno, a przecież mam wrażenie, jakobyś się nigdy wiele o mnie nie troszczył.
— Pojmuję cię coraz mniej.
Ujął ją za rękę.
— Czy mogę teraz odejść?
— Tak — odparła takim tonem że wzdrygnął się.
Gdy się nazajutrz obudził, nie było jej. Zostawiła list:
„Nie kochasz mnie więcej, uwalniam cię od siebie. Idę z mężczyzną, którego nie kocham, który się jednak ze mną ożeni“.
Oparł się o stół, miał zawrót głowy. A jednak poszedł do pracy, jak codzień. W południe, gdy wrócił, miał gorączkę. Przezwyciężył się, kazał osiodłać konia i pocwałował. Gorączka wróciła, opuściła, wróciła znowu, wreszcie musiał jej ulec. Pozostał w sypialni; zamknął okiennice.
Koledzy zajęli się nim. Jeden z nich, zamieszka-