jawiają się w jej oczach. Wsłuchuje się uważnie. Pyta zdziwiona:
— Co to jest?
— Romeo i Julja! Nasz Romeo i nasza Julja!
Podskakuje z krzesełka i pokazuje żonie kajet.
— Patrz! To był Romeo naszych przodków, naszych babek i dziadków... to był... czytaj... Bellini! Oh! Nie jesteśmy więc tak starzy!
Żona wpatruje się w błyszczące oczy męża. Mówi uradowana;
— Wyglądasz, jakbyś miał dwadzieścia pięć lat!
— A ty? Wyglądasz, jak młoda dziewczyna. Że też stary Bellini mógł nas tak zwieść! Odrazu miałem wrażenie, że z tymi nutami było jakieś nieporozumienie.
— Nie, mój drogi, to ja pierwsza sobie pomyślałam.
— Zapewne dlatego, że jesteś młodsza ode mnie.
— Nie, ty...
Mąż i żona siedzą obok siebie i przekomarzają się, jak dzieci, kto z nich starszy. Dziwują się, jak mogli poprzednio widzieć zmarszczki i siwe włosy tam, gdzie ich wcale nie ma...
Strona:PL Nowele obce (antologia).djvu/114
Ta strona została uwierzytelniona.