— Z panem — powiedziałem — nie mogę wogóle grać.
Śmiał się. Gdy potem wygrałem wszystkie trzy partje, położyłem kij na bilard i rzekłem:
— Czy zagramy o wszystko?
— Co to znaczy: o wszystko? — zapytał.
— Albo zapłaci mi pan trzy ruble, albo nic.
— Co? — zawołał — czy gram z tobą o pieniądze? Durniu!
Przyczem mocno się zarumienił.
Dobrze. Przegrał partję i powiedział:
— Dosyć.
Wyjął portfel, nowy, bardzo elegancki. Pomyślałem: chce zaimponować. Portfel był napchany pieniądzmi; same setki.
— Nie — rzekł — tu nie ma drobnych.
Wyjął z portmonetki pięć rubli.
— Dla ciebie trzy — rzekł — resztę weź, jako napiwek.
Podziękowałem uniżenie. Myślę sobie: świetny gość! Dla takiego opłaca się przełazić. Szkoda tylko, że nie chce grać o pieniądze. Okazałbym mu moją zręczność; ze dwadzieścia, a może i czterdzieści rubli wycyganiłbym od niego.
Skoro Oliver ujrzał w portfelu tyle pieniędzy, rzekł:
— A może i ze mną partyjka? Pan gra doskonale.
Jak lis chciał go omotać komplementami.
— Nie, proszę wybaczyć, nie mam czasu.
Strona:PL Nowele obce (antologia).djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.