wać. Ta zmiana temperatury!.. Muszę pójść... Gotówem ochrypnąć naprawdę.
Wstał, sięgnął prawą ręką do kieszeni futra i wyjął biały karton, obwiedziony różowo-jedwabnym sznurkiem. Przez chwilę jakby się zastanawiał, potem szepnął, uśmiechając się przytem wymownie:
— A tu jest to, czego sobie pani życzy.
Mechanicznie wzięła pudełko.
Na pożegnanie ujął jej rękę.
— Jak chętnie ucałowałbym twe czoło, moje drogie dziecko! — szepnął.
— Na miłość boską! — krzyknęła.
— Ludzie na nas patrzą — mówił dalej spokojnie — do widzenia dziś w operze.
I spiesznie wyszedł.
Jak skamieniała patrzała za nim. „Dlaczego mnie tak traktuje“, przemknęło jej po głowie; była bliska płaczu.
Całkiem oszołomiona wróciła do domu.
Tu otworzyła pudełko. Upajający zapach kwiatów unosił się z wnętrza. Na górze leżał bilecik, a na nim były wypisane słowa:
„Trzeba pamiętać o godzinie szczęścia“.
Zaś pod biletem, na posłaniu ciemno-czerwonych róż leżał — klucz...
Strona:PL Nowele obce (antologia).djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/cf/PL_Nowele_obce_%28antologia%29.djvu/page161-1024px-PL_Nowele_obce_%28antologia%29.djvu.jpg)