Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.1 139.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
129
Aleksander.

głosu Roderykowi. Tymczasem ze źródeł najwiarogodniejszych rzecz się przedstawia zupełnie inaczej. Bzowski (ad ann. 1492), Dzieje konklawów (Hist. des concl. t. l), Anonym, obecny przy intronizacji Aleksandra, w swej Kronice (Ollivier, p. 309), Kronika Chrystof. Schedla, drukowana w Norymberdze 1493 r. (ibid. p. 313), mówią, że został obrany jednomyślnie. Anonym wskazuje, że to się stało sposobem wówczas będącym w użyciu, przez akcesję (omnes volentes accesserunt). To stwierdza Paweł Jovius, najmniej podejrzany w tej sprawie, jako wielce nieprzychylny Aleksandrowi, i mówi, że trzej kardynałowie, acz nieprzychylni Borgjaszowi, a u Burcharda wykazani jako stanowczo odmawiający mu głosu, pociągnięci jednak przykładem innych, za nim głosowali. Więc nie prawdą jest, że pięciu pozostało w opozycji do końca, ale tylko dwóch. Nadto, Burchard popełnia trzecie kłamstwo oczywiste, potwarz dziejową. Pisze, że białemu zakonnikowi weneckiemu, od niedawna wyniesionemu do kardynalstwa, dał kardynał Borgia 5 tysięcy dukatów i że, z tego powodu, rząd wenecki owemu kardynałowi (ponieważ był patrjarchą weneckim) odmówił pensji. Ale nie wymienia Burchard białego kardynała, wiadomo jednak, że nim był dawny jenerał kamedułów, później (1466 r.) patrjarcha wenecki, nareszcie 1489 r. kardynał, Maffeo Gherardo (Fleury, Hist. eccl. l. CXVII, ad an. 1492). Był on podczas elekcji już zgrzybiałym starcem i wracając do domu, 14 Wrześ. 1492 r. um. w Terni. — Piotr Delfini, towarzysz jego podróży, pisze, iż swe życie nieskazitelne uwieńczył śmiercią świętą (Olliv. p. 230). Tenże Delfini, później na żądanie Contariniego, następcy na patrjarchacie, napisał życie Gherarda, gdzie ani wzmianki o żadnej symonji, o żadném zatrzymaniu mu pensji. Nareszcie, kiedyżby rząd wenecki miał czas odmówić pensji, skoro on w miesiąc potém już się rozstał ze światem? Tak widoczne błędy uwalniają od zbijania innych oskarżeń Burcharda, a każdy rozsądny krytyk musi przestać na świadectwie, kilku innych pisarzy wiarogodniejszych, wręcz przeciwném, i uznać, że Aleksander VI był obrany drogą zupełnie właściwą. W obec przytoczonych dowodów, co może znaczyć deklamatorstwo Guicciardiniego? Dość tylko odnośny ustęp przeczytać (mamy pod ręką jego La historia d'Italia, edit. Venet. 1562, na str. 2—3), aby się przekonać, że pisze tylko ze słyszenia i oczywistych sprzeczności się dopuszcza. Mówi najprzód, że wybór Aleksandra był skutkiem niezgody między Askanjuszem Sforza i Juljanem de la Rovere. Prawda, bo w istocie trzech tylko kandydatów było do tronu, ci dwaj i Roderyk; więc głosy były z początku podzielone; ale jakie konklawe, jakie wybory mogą się odbyć bez najmniejszego rozdzielenia się głosów? Zupełna jednomyślność od początku, jeszczeby słuszniejszy powód dała do oskarżania o przekupstwo. Jeżeli nieporozumienie trzech ubiegających się o tron, przyczyniło się do wyboru Aleksandra, naówczas już zbyteczne przekupstwo, bo łatwo bardzo Borgia, górujący nad wszystkimi bystrością i przenikliwością umysłu, mógł spostrzedz na czyją stronę głosy się przechylą. Guicciardini oskarża Askanjusza, jako głównego sprawcę złego, że sam dał się przekupić i innych kardynałów samym przykładem, bo nie namową ani prośbami, za sobą pociągnął. Zaprawdę, zanadto wielka skuteczność samego przykładu! Według niego, był to zupełnie nowy przykład symonji w owym wieku. Mówi nie prawdę, bo pisarze oskarżali kilku poprzedników Aleksandra o tenże występek, a nawet Innocentego VIII. Przy każdym niemal obiorze wówczas,