Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.1 343.jpeg

Ta strona została skorygowana.
335
Apollinaryści.

szę człowieka.“ Z drugiej strony A. źle pojmował naukę Kościoła o rozumnej duszy ludzkiej w Chrystusie i popadł w błąd, który zrodził późniejsze herezje chrystologiczne, mianowicie: że dwoistość natury prowadzi do dwoistości osób. Przypuszczał on, że doktorowie Kościoła uznają dwie osoby w Chrystusie, a przynajmniej, że to wynika z ich nauki. „Gdyby Bóg zjednoczył się z człowiekiem, mówił on, doskonały z doskonałym, byłoby więc dwóch Synów Bożych, jeden z natury, drugi przez przysposobienie.“ Jedność dwóch podobnych osób, byłaby albo jakiemś monstrum, jak Centaur, albo też, tak tylko pojmowaćby ją należało, że w Chrystusie nie ma nic takiego, coby go wyróżniało od innych ludzi: „bo, mówi on, jeśli ten, kto przyjmuje Boga do siebie, jest prawdziwym Bogiem, tedy wielu jest bogów, ponieważ wielu ludzi przyjmuje Boga.“ Ale, oczywiście, ten sposób jednoczenia bóstwa z człowieczeństwem w Chrystusie, zawierał nierównie większe trudności, jak nauka katolicka. Apollinarjuszowi można zarzucić i w rzeczy samej też zarzucali mu to: św. Grzegorz z Nissy, św. Grzegorz nazjanzeński, św. Atanazy i św. Bazyli, że, według tego sposobu rozumienia rzeczy, Wcielenie i Odkupienie było niemożliwością: Wcielenie, bo człowiek bez duszy, czyli, jak ją A. w swojej trychotomji nazywa, bez ducha, bez części duchowej etc., jest pozbawiony charakterystycznego znamienia człowieczeństwa, i że dla tego Chrystus apollinarystów nie należał wcale do naszego rodzaju; Odkupienie, bo to właśnie, co jest w nas najszlachetniejszém, duch, nie byłby odkupionym, gdyby nie był przyjęty przez Słowo. Można też raczej apollinaryzmowi zarzucić dualizm, niż nauce Kościoła, ponieważ człowieczeństwo w Chrystusie, według Apollinarjusza, nie ma nic wspólnego ze Słowem, i zdaje się być tylko jego naczyniem. Te trudności popchnęły Apollinarjusza dalej jeszcze, tak, że można go uważać za ojca polemjanów, za poprzednika monofizytów. Posunął się bowiem do twierdzenia, że Logos w Chrystusie jest prawdziwym duchem (pneuma) ludzkim i że jest odwiecznym; dla tego wyrażał się: „Człowieczeństwo (t. j. pneuma ludzkie) jest równe w istocie swej z Bogiem, jest z Bogiem współistotne. Wcielenie Boga jest uniżeniem człowieczeństwa duchowego (potęgowo znajdującego się w Słowie), jest upodobnieniem tego duchowego człowieczeństwa do naszego człowieczeństwa.“ To Wcielenie czasowe, uważa A. jako akt miłości Słowa, a zatém jako proces moralny, przez jaki Słowo tak pragnęło zjednoczyć się z ciałem i duszą człowieka, jak człowiek pragnie zjednoczyć się z Chrystusem, by znaleść w Nim swoje dopełnienie. Ale była to oczywista nielogiczność; bo jeżeli w Słowie duch (pneuma) boski i ludzki były od wieków fizycznie zjednoczone, to Wcielenie w czasie mogło być także tylko dziełem fizyczném, gdyż ciało i dusza mają być fizyczném dopełnieniem ducha. Rezultat jednak tego zjednoczenia, t. j. człowieka—Boga, uważał A., pod każdym względem, za istotę jedną i niezłożoną. Jest w nim „jedna tylko natura,“ μία φύσιζ, mówił on wyraźnie, i dowodził tego na rozmaity sposób. I tak rozumował: cześć Chrystusa jest jedna, nie różna, a zatém nie może być w nim dwóch, Boga i człowieka, ponieważ, w takim razie, cześć jedna musiałaby być odrzuconą; zresztą, jedność świadomości siebie byłaby zniesioną, i cierpienie Chrystusa nie byłoby cierpieniem boskiém, ale czysto ludzkiém. Można tedy jasno oznaczyć, co jest prawdą a co fałszem w apollinaryzmie. Prawdą jest, kiedy broni bóstwa osoby Chrystusa przeciw arjanom i ebjonitom, a tém samém wynosi słusznie jedność osoby Chrystusa, przeciw fałszywemu dua-