Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.1 451.jpeg

Ta strona została skorygowana.
445
Asceza.

stopnia ascezy. Ztąd się pokazuje, że ten trzeci stopień jest nietylko równie potrzebny, jak dwa inne, lecz jest ich podstawą i uprzednim warunkiem; jest ich zarazem koroną i fundamentem, początkiem i zakończeniem. — Lecz czy to nie jest przesada? Czy nie żądamy tu za wiele? Jeżeli bowiem wymagamy, aby każdy chrześcjanin praktykował ascezę i był ascetą, cóżby się stało ze światem, gdyby wymaganie to zostało urzeczywistnione? To, cośmy powiedzieli, niezawodnie pozwala na takie wnioski, i w rzeczy samej, każdy człowiek, pragnący być i pozostać w połączeniu z Bogiem, powinien wierzyć w Jezusa Chrystusa, powinien stać się członkiem jego Kościoła, żyć w Kościele i z Kościołem, uczestniczyć w jego czci, przyjmować jego sakramenta, jego błogosławieństwa; powinien starać się o przywrócenie duchowi panowania nad naturą, by w obec niej zachował się jako istota wolna; następnie, wolny już od więzów natury, winien wyzwolić swego ducha od niewoli egoizmu i uzdalniać go do miłości i do poświęcenia się z miłości; winien nareszcie, tym sposobem przygotowany, ćwiczyć się w jednoczeniu swej woli z wolą Boga, przez różne i często powtarzane akty, przez czytanie, rozmyślanie, badanie własnego sumienia, dobre uczynki; winien więc koniecznie praktykować ascezę i stać się ascetą. Ale nie ma to znaczyć, że każdy człowiek, który ma szczęście być chrześcjaninem, powinien być doskonałym ascetą, że każdy powinien praktykować ascezę we wszystkich stopniach i w każdym stopniu, najdoskonalej, że nareszcie asceza ma wyłącznie stanowić jego życie całe. Widzieliśmy, że asceza przybiera różne formy, że każda z nich ma liczne stopniowania. Wymagać czegoś, nie znaczy wszystkiego wymagać; powiedzieć, że każdy chrześcjanin ma być ascetą, to nie znaczy jeszcze, że każdy ma być ascetą doskonałym i niczém więcej, jak tylko ascetą. Tutaj nasuwa się zaraz pytanie dalsze, czy właściwém jest zupełne, całkowite poświęcenie życia swojego ascezie? Na pytanie to stanowczo odpowiedzieć należy, nie inaczej, jak tylko twierdząco, bo chrystjanizm ma tylko jeden cel, a mianowicie: udzielanie człowiekowi ducha Chrystusowego, ożywienie nim człowieka, ażeby, jak mówią asceci za Apostołem, Jezus Chr. był wszędzie i we wszystkich. Ku temu celowi muszą niektórzy ludzie służyć jako narzędzia; jedni muszą posługiwać ku postępowi i zbawieniu drugich; temi narzędziami zbawienia, temi organami życia niebieskiego, są biskupi, kapłani, zakonnicy, słowem członkowie hierarchji. Te narzędzia, rozumie się, tém doskonalsze i sposobniejsze do posługi, czém bardziej w nich samych żyje i działa ten duch Chrystusowy, czém bardziej sami, nietylko mocą swego urzędu, co jest bezwzględnie konieczném, lecz jeszcze swą osobistą mądrością i świętością są przedstawicielami Chrystusa. Takim zaś właśnie każdy stać się może, tylko w miarę praktykowanej przez siebie ascezy. Bez ascezy, bez rozmyślania, bez modlitwy, bez postu, bez zaparcia siebie, bez pokory, bez łagodności, bez pobożności, nie jesteśmy opowiadaczami chrześcjańskimi, ale tylko retorami, umiejącymi, mniej lub więcej pobożnie, przemawiać do ludzi; nie jesteśmy pasterzami dusz, ale urzędnikami płatnymi, a w takim razie, gdyby tylko charakter kapłański nie był do tego potrzebnym, to każdy wykształcony człowiek, mógłby spełniać nasze czynnności równie dobrze, a nawet nieraz i lepiej niż my. Lecz że ta asceza ma nieskończone mnóstwo stopniowań, byłoby rzeczą nierozumną i niesprawiedliwą do wszystkich, mających obowiązek nauczania i duchowego prowadzenia drugich, stosować tęż samą miarę i każdemu też