Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.1 541.jpeg

Ta strona została skorygowana.
535
Autentyczność ksiąg śś.

gające, tak drobiazgowo krępujące człowieka i tak surowe kary za małe przewinienia, np. za pominięcie prawa o nieczystocie: kara śmierci! Levit. 22, 3. Wreszcie, podrobienie zaczęłoby się po niewoli babilońskiej, t. j. wtedy, kiedy żydzi już zupełnie z bałwochwalstwem zerwali; a więc podrabiania w tym celu nie było potrzeba. 5) Nakoniec, ktoby chciał dowieść, że księgi te są podrobione, musiałby świadectwo całego narodu żydowskiego zastąpić przeciwném, również na wiarę zasługującém. Co do Nowego Testamentu. Tu mamy do czynienia z czasami bliższemi, a zatem i podrobienie trudniejsze. Chrześcjanie, jeszcze za życia Apostołów, podzielili się na różne sekty, a jakkolwiek one były katolikom najnieprzychylniejsze, przecież nigdy im nie zarzucały podrobienia pism apostolskich. Z pism św. Ireneusza wiemy, że gnostycy odrzucali powagę ksiąg śś., bo uznawali się mądrzejszymi i lepiej pojmującymi naukę Chrystusową, niż Apostołowie (Adv. haeres. l. 1 c. 13 n. 6); a nawet utrzymywali, że Pan Jezus nie nauczył Apostołów całej prawdy (ib. l. 3 c. 5 et 12), ale podrobienia nie zarzucali. Inni heretycy (II w.) z tychże samych ksiąg, uważanych przez siebie za dzieła apostolskie, wykrętném tłumaczeniem czerpali dowody na swoją stronę, a więc ich autentyczność i kanoniczną powagę uznawali. Orygenes († 254), w dziele Contra Celsum, podaje wyjątki z pism filozofa pogańskiego Celsa. Z nich widzimy, że Cels nasze Ewangelje ma nietylko za autentyczne, ale i wiarogodne; bo opisy cudów w nich zawarte przyjmuje, chociaż same cuda chce udać za sztuki magiczne. Sami więc nieprzyjaciele chrześcjanizmu, którym wiele zależało na tém, aby księgi N. T. udać za podrobione, przyznają ich autentyczność. Wiadomą zresztą jest rzeczą, że wszystkich ojców śś., pisarzy kościelnych dzieła, bezustannie powołują się na powagę pism apostolskich. Niepodobieństwem jest przywodzić tu teksty N. T., będące w Pastorze Hermy, listach św. Klemensa, św. Ignacego, pismach św. Justyna, św. Ireneusza i innych pisarzy z początku II w. i późniejszych. Czytelnik znajdzie to w kaźdém lepszém wydaniu tychże pism na końcu, przy rejestrach rzeczy. Ktoby więc zmyślał księgi N. T., musiałby też pofałszować całą literaturę chrześcjańską od najdawniejszych czasów. Tak więc, za autentycznością ksiąg N. Test. mamy nietylko dobrowolne świadectwa swoich, ale i mimowolne nieprzyjaciół. Prawda, że były oddawna apokryfy, ale przeciwko ich autentyczności mamy dowody zewnętrzne i wewnętrzne; gdy tymczasem żadne podobne nie istnieją względem ksiąg kanonicznych. Nadto, sama powaga, jakiej apokryfy używały, czy to wśród inowierców, czy katolików, jest nie zbitym dowodem wiary w to, że Apostołowie pisali. Jakimby bowiem sposobem dzieło podrobione, np. w półowie II w., mogło uchodzić za apostolskie, gdyby poprzednio nie było wcale słychać, że Apostołowie pisali? Wracając do tego, cośmy o autentyczności St. i Nowego Test. w ogóle powiedzieli, musimy zwrócić uwagę na okoliczności, wśród jakich chrześcjanizm powstał. Otóż był on przyjętym przez świat pogański, a rozszerzyli go żydzi, będący w obrzydzeniu u pogan; sprzeciwiał się najulubieńszym i najmocniej zakorzenionym ich przesądom i pojęciom, a nawet był wprost przeciwny rozumowi pogańskiemu (np. żyda ukrzyżowanego za Boga uznawać!). Dla pogan więc, żeby ich skłonić do przyjęcia nowych zasad, należało na księgach N. T. zmyślić przynajmniej imiona jakich sławnych filozofów, a nie prostych rybaków z Galilei. Ktoby zaś chciał żydów temi księgami pociągnąć, należałoby mu sfałszować na nich imiona, w narodzie