Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.1 572.jpeg

Ta strona została skorygowana.
566
Baader.

tnym, a nie o naszym, teraźniejszym) przeznaczony na to, aby był światem niebieskim, rajem, zpiekielniłby się, gdyby Bóg go w jego upadku nie podtrzymał i jego dyslokacji nie utwierdził w przestrzeni i czasie. Wówczas dopiero, po upadku, jako skutek tego upadku, ale zarazem, jako środek ochronny od zaguby, następuje materjalizowanie stworzenia, o jakiém, jako o dziele sześciu dni, opowiadać nam ma początek księgi Rodzaju. Co Geneza opowiada, jest tedy tylko szacownym mytem, w obec wyroczni baaderowej filozofji, która wie wybornie, co się działo przed stworzeniem teraźniejszego świata. Błąd to zresztą nie nowy i nie ciekawy, ale interesującém jest usiłowanie Baadera, oparcia tego rozróżnienia nadczasowego i czasowego stworzenia (natury i materji) na pojęciu prawdziwego i pozornego czasu. Pojęcie czasu nazywa on miarą głębokości każdej filozofji, kluczem do wyrozumienia świata, i przyznaje, że pojęcie to tém wydawało mu się trudniejsze, czém więcej nad niém przemyśliwał. Pojęcie czasu tedy jest u niego troiste, odpowiada ono trzem istnieniom świata, jako pierwotnego, abyssalnego i pośredniego. Pierwszy czas nazywa się prawdziwy, jest on to samo, co wieczność; nie jest jednakże prostą nieskończonością (samą teraźniejszością), ale jest jednością stawania się i bytu, a zatem jednością wszystkich trzech wymiarów czasu; w nim żywa teraźniejszość panuje nad przeszłością i przyszłością, wszelkie życie jest tu centralne i dla tego całkowite. Przeciwném zaś wręcz jest pojęcie negatywnej wieczności, wiecznej śmierci, czyli czasu abyssalnego. Ta podczasowość nie ma żadnej przyszłości, ani teraźniejszości, tylko przeszłość, i ztąd rozpacz, nieuspokojone nigdy pragnienie, bo stała się zupełną dyslokacją i odśrodkopędnością (?). W pośrodku jest czas w zwyczajném znaczeniu, czas, jak go Baader nazywa, pozorny; wybiegł on z wieczności, i dla tego nie ma w nim teraźniejszości, jest tylko ułamkiem zbliżającym się do zera, wieczności zimą, zmiennym ustawicznie, śmiertelnym, żyjącym tylko w przyszłości i przeszłości, i dla tego pozbawionym użycia. Paralelnie zupełnie ma się z przestrzenią jak z czasem. Z obu zaś, jako pretensji i ekstensji pierwotnego bytu, składa się pojęcie materjalności. Pojęcie materjalności odpowiada tedy pojęciu czasu, ale nie spływa z niém zupełnie w jedno. Przestrzeń, czas, materjalność, są nietylko podmiotowemi formami, jak chce Kant, ani też, jak chce Szelling, nie są wiekuistemi formami bytu, odwiecznej, bezwzględnej substancji, lecz są przedmiotową formą bytu, jaką Bóg dał światu, a jaką wywołała decyzja woli rozumnego stworzenia. Materja nie jest wcale, jak chce gnostycyzm, złem, owszem, materja została stworzoną, aby złe nie zapanowało w naturze, la matiere fut creé afin gue le mal ne puisse prendre nature, mówi Baader, za St. Martinem. Po upadku bowiem, złe duchy miały wkroczyć w świat i ujarzmić dla siebie naturę; zmaterializowanie świata, stanowiąc jakby pokrywę (enveloppe), zaparło im wejście w naturę, zostawiając ją tylko już otwartą dla człowieka, którego duch rozumny, jakkolwiek związany czasem, jednakże wolnym jeszcze pozostał. Materja tedy jest pewnego rodzaju zawieszeniem, opóźnieniem ognia duchowego; miłość Boża czeka jeszcze przez nią; uważać ją należy, jako czas łaski; ona umożliwia człowiekowi odnowienie samego siebie i całego stworzenia. Natura u Baadera, co do początku swojego i praw, pochodzi z duchowych i moralnych pierwiastków; świat duchowy ściśle się łączy z procesem fizycznym. To połączenie naturalizmu i spirytualizmu, wrogie atomizmowi i mechanizmowi, skłania się bardziej